Do autobusu wchodzimy czy wsiadamy?
Powracam po dość długiej przerwie, ale już spieszę z nadrobieniem. W zeszłym tygodniu czytelnik napisał do mnie i spytał, czy do środków komunikacji wsiadamy czy wchodzimy. Pytanie całkiem sensowne, a raczej rzadko się nad takimi dylematami rozwodzimy. Mam nadzieję, że Pan Tadeusz nie będzie miał nic przeciwko i pozwolę sobie zacytować fragment, którego dotyczy problem:
Mam nadzieję, że poruszy Pani kiedyś temat wejścia do pojazdu komunikacji miejskiej. Do tramwaju lub autobusu wsiadamy czy wchodzimy? Dla mnie oczywiste jest, że wsiadam i wysiadam a nie wchodzę i wychodzę ale z moich obserwacji wynika, że nie dla wszystkich jest to takie oczywiste.
No właśnie. Nie jest.
Zajrzyjmy najpierw do słownika:
wsiąść — wsiadać
1. «wejść do jakiegoś środka lokomocji; też: usiąść na koniu, rowerze itp., aby nimi jechać»
2. pot. «zacząć krytykować kogoś ostro»
http://sjp.pwn.pl/slownik/2537909/wsiąść
wejść — wchodzić
1. «przekroczyć granicę jakiegoś pomieszczenia lub obszaru»
2. «wspiąć się na coś»
3. «idąc, nadepnąć na coś nogą»
4. «przemieszczając się, zetknąć się z czymś lub kimś»
5. «dokonać podboju, zajęcia jakiegoś terytorium»
6. «przekroczyć umowną granicę jakiejś sfery lub strefy»
7. «znaleźć się w nowej fazie życia, rozwoju, działalności itp.»
8. «stać się uczestnikiem czegoś»
9. «stać się członkiem jakiejś grupy»
10. «stać się elementem jakiegoś zbioru lub układu»
11. «poruszając się, rozpocząć inną fazę lub inny rodzaj ruchu»
12. «wniknąć w coś myślą, rozważyć coś dokładnie»
13. «zagłębić się w czymś»
http://sjp.pwn.pl/slownik/2535123/wejść
Jak widać, słowniki są jednoznaczne – do tramwaju i autobusu wsiądziemy, a potem wysiądziemy, mimo że wcale nie musimy usiąść. I właśnie siadanie może być tutaj powodem tego błędu – wsiadanie kojarzy się z siadaniem i pewnie dlatego mówi się „wchodzę do autobusu”, bo przecież i tak nie usiądę 😉
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Ale czy z podanych przez Ciebie znaczeń nie wynika, że można równie dobrze wejść do tramwaju? – przekraczając granicę „obszaru” jakim jest wagon, stając się członkiem grupy korzystającej z komunikacji miejskiej (i częścią układu ciał poruszających się razem z pojazdem), zdobywszy terytorium tramwajowej podłogi, rozpoczynając „inną fazę ruchu” – bo już nie przebieram nogami, tylko kółka pracują… że już się nie wspomni o wspinaniu się na schodki do wagonu 😉
Oby ten rok był jeszcze lepszy!
Gdyby się tak głębiej zastanowić, to pewnie tak! Cóż, trudno walczyć ze słownikami 😉
Wzajemnie!
Osobnika mieszkającego od niedawna w Warszawie (słoika) poznaje bezbłędnie po zapytaniu w tramwaju lub w autobusie – czy pan wychodzi na tym przystanku. Nie wiem jak jest w Krakowie i innych miastach, ale w Warszawie ze środków lokomocji zawsze wysiadamy i nie jest ważne czy siedzieliśmy w nich czy staliśmy.
Weszłabym, gdybym nie zamierzała jechać – korzystać z kursu. Tak to widzę, chociaż nie jest to podparte jakąś zasadą 🙂
Moim zdaniem pytanie niekoniecznie jest sensowne, ale to nie mój blog, natomiast przede wszystkim jest nieprecyzyjne. Gdyby się zastanowić, o co właściwie pyta „Pan Tadeusz”, może nie trzeba by było walczyć ze słownikami. Że można wejść do autobusu czy tramwaju, pokazuje sama przytoczona tu definicja słowa „wsiąść”.
Dobry wieczór!
@AJ No tak: jak wchodzimy do środka lokomocji, to do niego wsiadamy. Czyli – tak jak pisze Małgo – w muzeum wejdziemy do stacjonarnego tramwaju, bo on nas nigdzie nie przemieści. Stojąc w muzeum, nie jest już środkiem lokomocji. I ja się pod Małgo podpiszę: chcąc być przewiezionym z miejsca na miejsce, wsiadłbym do tramwaju. Chcąc obejrzeć eksponat, wszedłbym do niego. Dopóki nie znajdziemy żadnych kłopotliwych przykładów, wydaje się proste.
Podoba mi się ta nieznaczna różnica 😉
Pozdrawiam!
GregorioW
W godzinach szczytu, nie chodzimy i nie wsiadamy, tylko wciskamy się.
To ja podzielę się z Tobą i Twoimi czytelnikami ciekawostką związaną z tematem 🙂
U nas w Łodzi, starzy Łodzianie używają jeszcze przy wysiadaniu/wychodzeniu specjalnej formy „schodzę”.
Dzięki temu można czasem usłyszeć piękny stary łodzianizm, w momencie kiedy tramwaj dojeżdża do przystanku: „Przepraszam bardzo, czy Pan schodzi?”
Przytoczone pytanie przypomniało mi zabawną sytuację, której ostatnio byłem świadkiem. Pewna pani koło sześćdziesiątki została w tramwaju rozpoznana przez listonosza, który miał dla niej list. Pech chciał, że pani zamierzała wysiąść na najbliższym przystanku, listonosz stwierdził więc ze smutkiem, że będzie musiał pofatygować się do skrzynki. Gdy tramwaj się zatrzymał pani, już na schodkach, postanowiła jednak dopytać – list do niej, czy może do syna? Interesująca była reakcja innej pani w podobnym wieku, która zamierzała do tramwaju wsiąść: „A pani to rozmawia, czy wysiada, ty głupa babo?”.
Cóż, głupim babom też się szacunek należy 🙂
Szczerze powiem, że jestem rodowitym łodzianinem (lub też Łodzianinem – w odniesieniu do województwa) i nigdy nie słyszałem owego „schodzenia”, a dodam, że mam za sobą ponaddziesięcioletnią karierę podróżowania łódzkim transportem zbiorowym. 🙂
Odnosząc się do wchodzenia / wsiadania: Osobiście rozumiem to w sposób następujący:
wsiadać – wchodzić z zamiarem podróżowania
Postaram się zobrazować to przy pomocy tej oto krótkiej historyjki:
Można sobie wyobrazić, że na zajezdni stoją autobusy, w których pracuje ekipa sprzątająca. Pan sprzątacz wchodzi do autobusu (który z definicji nadal pozostaje środkiem lokomocji, ale w chwili obecnej, dla niego konkretnie tym środkiem lokomocji nie jest), wyciera podłogę, odkleja gumę spod krzeseł, dezynfekuje poręcze, a następnie wychodzi z autobusu. Poniższą serię czynności ów sprzątacz powtarza 20 razy. Wybija godzina 5:00. Zmęczony wychodzi z zajezdni, siada na przystanku, czeka na wymarzony autobus do domu. Pojazd nadjeżdża, pan sprzątacz wsiada. W czasie, kiedy on wraca do domu, większość robotników zmierza właśnie do swoich zakładów pracy. Autobus jest pełny. Jedni wsiadają, inni wysiadają. Ów sprzątacz, nie znalazłszy miejsca siedzącego, stoi ledwie trzymając się na nogach. Ciężko tu mówić o staniu, gdyż równie dobrze mógłby zwolnić wszystkie mięśnie i utrzymywać się w pionie tylko dzięki sile autobusowego tłumu, która jak na złość nie pozwoli mu upaść i zasnąć. Po trzydziestominotuwym letargu, zza rogu wyłania się upragniona krańcówka, sprzątacz wysiada, a za nim wylewa się z autobusu tłum robotników. Kiedy ogląda się do tyłu, kątem oka dostrzega jeszcze kierowcę, który niespiesznie wychodzi z kabiny z papierosem w dłoni. Sprzątacz oddala się niespiesznie, otwiera drzwi, zdejmuje buty. Po serii koniecznych czynności zanurza się w miękkiej pościeli i zapada w zasłużony sen. 🙂
Podsumowując definicja słownikowa jest OK, a to, że do autobusu nadal można wejść, nie ulega wątpliwości. 🙂
„Wejść do…” i „wyść z…” mogą być rusycyzmami:
войти в трамвай, выйти из трамвая.
Polakom często myśli się ta fraza i próbują po rosyjsku powiedzieć „wsiąść do tramwaju”, „wysiąść z tramwaju”, ale po rosyjsku jest to niepoprawna forma.
Hm ciekawe, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Anglicy mają z tym łatwiej z tym swoim „get” 🙂
Zostałam wielokrotnie zbesztana w tramwaju , metrze ,autobusie . I to gdzie ? W stolicy. Starsze pokolenie warszawiaków używa „wchodzić ” i „wychodzić” z pojazdu . Moje zdziwienie pewien starszy pan skomentował : „życzy mi pani żebym tu wykorkował ?”
Wchodzimy np. do pokoju lub domu, co wiąże się wyjściem z jednej przestrzeni i wejściem do drugiej. Tak samo więc możemy wejść to tramwaju, który jest również wydzieloną powierzchnią. Co zresztą sugeruje słownik. Owszem wsiadanie jest bardziej „lokomocyjne”, ale z racji nie małej przestrzeni tramwaju, nie widzę nic dziwnego w tym, by tam wchodzić.
„Wsiąść do pociągu byyylejakiego” 🙂
Zgadzam z się wypowiedzią @mb 🙂
wsiadamy, kiedy się przemieszczamy. nie wsiadamy do domu i nie wchodzimy na konia!!!!!!!! ratunku. po co komplikować, wchodzenie do autobusu jest pretensjonalne! a wzięło się z obawy, że ktoś, kto wysiada nie chce wysiadać, bo się nieźle trzyma, a wysiadanie kojarzy się z „wysiadaniem systemu’ i tak z niewinnego żartu ” nie wysiadam, wychodzę!” wziął się ten koszmarny błąd! ja wysiadam…..
Jestem kierowcą autobusu ponad 30 lat i nie widziałem żeby ktoś wsiadal i wysiadal z autobusu