Początek – po co taki blog?

Ostatnio zastanawiałam się nad tym, czy fakt, iż zwracam ogromną uwagę na poprawną wymowę moich współrozmówców lub osób publicznych jest wynikiem moich studiów. Koleżanka powiedziała mi, że jestem zboczona na tym punkcie. Jednak wydaje mi się, że to nie ma związku ze studiowaniem filologii polskiej. Mam wielu znajomych, którzy nie mają z nią nic wspólnego, a równie bardzo razi ich „przyszłem„.

Zauważyłam to u siebie już jakiś czas temu, podczas gdy pani Kinga Rusin w moim ulubionym codziennym programie Dzień dobry TVN, jako dziennikarka i osoba publiczna, popełniała nad wyraz dużo błędów stylistycznych i składniowych. O tyle, o ile nie można wymagać idealnej poprawności językowej od przeciętnego człowieka, od takiej osoby można, a nawet wypada.

W niedzielę, podczas Wielkanocnej Mszy Świętej przyłapałam księdza na mówieniu „włANczać„, a na zajęciach z literatury współczesnej wykładowcę na mówieniu „w każdym bądź razie”. Naprawdę się czepiam? Czy tacy ludzie nie mają obowiązku wypowiadać się poprawnie?