Facebookowe tłumaczenia
„Blogasek” o języku w internecie aż prosi się o napisanie czegoś o FaceBooku. Jak wszyscy wiedzą, mamy tam wiele języków do wyboru, w tym język polski. Czy jednak do końca? Zapewne każdy użytkownik tegoż serwisu zauważył jak komiczne potrafią być czasem tłumaczenia.
Oto moje ulubione:
- Magdalena Bród commented on her zdjęcie,
- Anqa D***** posted animacja for you,
- Tomek Z*** commented on Monika B******’s wpis,
- Magdalena napisała na Tablica Sandra J******,
- Skorzystaj z narzędzia importer kontaktów, aby wyszukać znajomych, o których nie wiedziałeśaś [sic!], że są na Facebooku,
- Używaj Facebooka na swoim telefonu komórkowego, aby łączyć się ze znajomymi w drodze.
Jakie są wasze „perełki”?
Właściwie, poza takimi incydentami jest po prostu tak, że powiadomienia są albo po polsku albo po angielsku. W takim razie po co wybierać sobie język? a co z ludźmi, którzy kompletnie angielskiego nie znają? Przecież nie muszą, bo wybrali sobie podczas rejestracji język polski.
I tu pojawia się pytanie do ludzi „w temacie”. Kto tłumaczy FaceBooka? Czy są to konkretni ludzie, czy może jednak translator google’a?
Wystarczy Magdo, Magdaleno itp 🙂 w którym kontekście? moim czy mrtoma?
widzę, że mój zabieg typograficzny wywołał nie lada zamęt 😉 zainteresowanym zdradzę, że użyłem @ tylko po to, aby uwydatnić pseudonimy osób, o których mówię. Jednocześnie głęboko wierzę, że nikogo nie obraziłem swoim jakże niestandardowym działaniem… 😉
MrToma. I jego argument przypomina mi kogoś, kto się kiedyś tłumaczył z użycia apostrofu: „bo jak napiszę Kag’a, to każdy będzie wiedział, jak brzmi to imię!”.
Nie obrażasz mnie błędami. Obrażasz siebie.
Mocne słowa. Moim zdaniem nikt tu nikogo nie obraża, siebie też nie.
Olgo Cecylio! Rozumiem, że dla Wielkiej Inkwizycji dopuszczalne jest użycie „@” tylko przy apostrofie do danej osoby, a ja popełniłem naganny błąd. Niemniej chciałbym zwrócić uwagę, że zastosowanie „małpy” tylko wtedy, gdy się do kogoś bezpośrednio zwracamy jest jedynie kwestią umowną, ponieważ „@” pochodzi od angielskiego „at”, którego znaczenie ma się nijak do funkcji wołacza.
Jeszcze jedna uwaga – zastosowanie apostrofu jest usankcjonowane regułami ortografii, a użycie „@” nie.