Lektor PL

Chciałabym poruszyć problem polskiego lektora w filmach obcojęzycznych. Dlaczego problem? Ponieważ okazuje się, że w niektórych produkcjach może on narobić więcej bałaganu, niż być pomocnym. Oczywiście mowa tutaj o polskich tłumaczeniach, ponieważ do tych zagranicznych już dużo trudniej się przyczepić. Zwykle mają przyjazny dubbing. Zauważyć można to na przykład u naszych południowych sąsiadów w Czechach, albo w filmach niemieckich.

Przejdę do konkretów. W tłumaczeniach filmów na język polski przeszkadza kilka faktów. Po pierwsze, wątpliwie przyjemny głos lektora, który czasem próbuje wykazać się emocjami. Niestety, ale zamiast skupić się na fabule, widz próbuje raczej wyrzucić ze swojego umysłu wielce irytujący głos. Zdecydowanie więcej czasu zajmuje przyzwyczajenie się do niego, niż w przypadku tłumaczeń w formie napisów, czy pasującego dubbingu. I zamiast czerpać przyjemność z oglądanego filmu, użera się. Druga sprawa, gdzie nie można już obwiniać lektorów jako takich, ale tłumaczy. Lektorzy przecież dany tekst tylko odpowiednio czytają. Zwykle, gdy oglądamy film z lektorem, oryginalne wypowiedzi zostają tylko wyciszone, nie wyłączone, a na nie nałożony jest polski głos. W ten oto sposób bardzo łatwo jest podsłuchać to o czym mówią bohaterowie naprawdę i porównać z tym jak przetłumaczono. I to, co mnie tak irytuje, to fakt, że często zamiast przetłumaczyć dwa zdania, skracają je i łączą w jedno, przez co nieznający języka angielskiego widz nieświadomie otrzymuje zupełnie inną wersję niż powinien. Przecież nie może dziwić, że połączenie dwóch zdań w jedno coś innego niż ma znaczyć w założeniu. Kolejna sprawa. Kiedy rozmowa toczy się na poważne tematy, czasem lektor po prostu to odpuszcza. Oczywistym faktem jest, że fizycznie nie można by przetłumaczyć wszystkiego. Wiadomo. Jednak nie można ignorować tego, co decyduje o dalszej treści danego filmu. Nic dziwnego, że potem ludzie dziwią się i zastanawiają dlaczego jest ?tak a nie inaczej?, skoro oryginalne wypowiedzi były zupełnie inne niż te przetłumaczone. Czwartą niezgrabnością tłumaczeń filmów jest najwyraźniej brak kompetencji tłumacza. Widocznie czasem nie posiadają oni tak dobrej wiedzy językowej, że nie są w stanie dobrze tłumaczyć. Mowa tutaj o związkach frazeologicznych, przysłowiach i innych zwrotach charakterystycznych tylko dla tłumaczonego języka. Bardzo często zdarza się, że tłumacz zamiast przenieść dane wypowiedzenie na polskie realia, przekłada dosłownie. W takiej sytuacji zwykle dana wypowiedź nie ma w ogóle sensu.

Żadne z powyższych zarzutów nie miałyby miejsca, gdyby nie fakt, że tłumaczami filmów są przecież profesjonaliści. Usprawiedliwiam wszelkie przekłady napisów amatorów, którzy chcąc zobaczyć swój ulubiony serial tłumaczą go, by podzielić się z innymi fanami. W takiej sytuacji nie dziwi mnie nawet przetłumaczenie wyrazu ?pathetic? na ?patetyczny?. Niestety wybaczyć takich pomyłek nie mogę ludziom, których tłumaczenie jest zawodem.