Murzyn, czarnoskóry, Afrykanin?
Jakiś czas temu ukazał się w Polityce artykuł omawiający problem nazywania czarnoskórych mieszkańców Polski (i nie tylko). Co zrobić z „Murzynem”? Zmienić nazwę na Afroamerykanin, jak w amerykańskiej kulturze, a może stosować nazwę Afrykanin, skoro mamy Azjatę? Dylemat ten jednak nie został rozwiązany, gdyż Afrykanin może być przecież również biały, jak i może być Arabem. Afroamerykanin to nazwa zarezerwowana wyłącznie dla czarnoskórych Amerykanów, więc u nas też nie może się przyjąć.
W artykule poruszone zostaje między innymi podejście językoznawców (przywołany zostaje prof. Ireneusz Bobrowski), którzy nie widzą nic złego w „Murzynie”, gdyż na przykład „pięknej murzynce” daleko od pejoratywnego określenia. Czy jednak mają oni rację? Moim zdaniem określenie murzyn ma i będzie miało negatywny wydźwięk. Przenieśmy się na chwilę do Stanów Zjednoczonych i zastanówmy się nad tym, jakie mogą nam grozić konsekwencje za nazwanie Afroamerykanina „Nigga” lub „Nigger”. W bardzo prosty sposób można zrozumieć, dlaczego czarnoskóry Amerykanin może się takim określeniem poczuć urażony. Podobnie jest z Murzynem w języku polskim. Wciąż za rzadko zastanawiamy się nad nazewnictwem, które tylko pozornie nas nie dotyczy. Czarnoskórych jest przecież w Polsce coraz więcej.
Warto zwrócić uwagę na wierszyk, który od dziesiątek lat znajduje się w podręcznikach do języka polskiego (naszych rodziców, naszych, a także naszych dzieci) – Bambo Juliana Tuwima. Tak, jak również wspomniano w omawianym przeze mnie artykule, po głębszej analizie, wierszyk ten jest poniżający. Czy naszym dzieciom naprawdę musi się wpajać już od pierwszych lat edukacji określenie Murzyn? Mimo że najprawdopodobniej nikt „tam u góry” po prostu tego nie przemyślał?
Kolejny przykład: Jak często komentatorzy sportowi używają podczas meczu stwierdzenia „czarnoskóry piłkarz”, podczas gdy biali piłkarze są po prostu wymieniani z imienia i nazwiska? Czy dodawanie tego epitetu naprawdę jest konieczne? Określenie to pozornie jest nieszkodliwe, a jednak przykleja etykietę.
Żyjemy w coraz bardziej delikatnych czasach. Ostatnio wielkie kontrowersje wzbudza kampania marketingowa promująca ateizm – „nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę”, a jakiś czas temu na billboardach można było zobaczyć obcokrajowców nawołujących do akceptacji. Karci się też osoby nazywające homoseksualistów pedałami. Wszystko po to, by zwiększyć świadomość i tolerancję. Zatem czy określenie Murzyn naprawdę jest w porządku? Nawet, jeśli z językowego punktu widzenia jest, to raczej w społeczeństwie nigdy nie będzie. Chcemy być cywilizowanym krajem, to zachowujmy się w taki sposób. Oczywiście, nie uważam, że powinno się za takie przezwiska trafiać do więzienia, ale wystarczyłoby trochę delikatności, a mentalność mogłaby się zmienić.
Nikt nie lubi być przezywany, a tym bardziej nikt nie lubi, gdy nazywa się go w sposób, który mu nie odpowiada (a tak właśnie jest w przypadku czarnoskórych nazywanych Murzynami). Ale tak się przyjęło – do każdego musi być przypisana łatka – „Ty okularniku”, „Ty rudzielcu”. Czy Murzyn, Czarnoskóry, Afroamerykanin, a już tym bardziej Czarnuch, nie może być po prostu Nigeryjczykiem, Kenijczykiem lub Somalijczykiem (tak jest na przykład w krajach arabskojęzycznych)? Mamy przecież Niemców, Czechów i Francuzów?
Możecie powiedzieć, że Murzyn to zupełnie co innego, niż Nigger. Zgodzę się. Nikt chyba jednak nie zaprzeczy, że utarły się w naszym języku pejoratywne powiedzenia i dowcipy jednoznacznie określające tę nazwę negatywnie, a nigdy pozytywnie.
Język językiem, ale przecież to nie wszystko. Emocje też się liczą.
Zawsze z zaciekawieniem czytam twoje wpisy. Zawsze są ciekawe. Ale dzisiaj ręce mi opadły, naprawdę. Murzyn to po prostu murzyn. Nie ma nic złego w byciu murzynem i nie ma nic złego w nazywaniu murzyna murzynem. Naprawdę nie wiem gdzie i dlaczego szukasz pejoratywnego wydźwięku. Ja go nie widzę.
A już kompletnie mnie zmasakrowałaś wierszykiem Tuwima. Poniżający? Gdzie? Który fragment? Które słowo? Kogo poniża? Proszę, wytłumacz mi to dokładniej, bo nie rozumiem. A lubię twoje wpisy i twój blog i nie chcę żeby się taki smród teraz rozszedł.
Przykro mi, że ręce Ci opadają. Ale nie wmówisz mi, że Murzyn nie jest określeniem pejoratywnym.
Ależ to, że Bambo jest obraźliwy, to nie mój wymysł!
Zapraszam tutaj:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,9241380,O_rasizmie_w_mowie__Dzis_Bambo_chodzi_z_nami_do_szkoly.html
http://www.tvp.pl/styl-zycia/ludzie/a-normalnie-o-tej-porze/wideo/czy-murzynek-bambo-to-rasistowski-wierszyk/4232903
http://jednymslowem.wordpress.com/2011/09/28/dziwny-przypadek-murzynka-bambo/
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=7828540
Ale dobrze, niech będzie, przykłady:
– „Ze swej murzyńskiej pierwszej czytanki”
– „A on się boi, że się wybieli”
– „A Bambo czarną nadyma buzię”
Przepraszam, poprzedni wpis niedokończony mi się wysłał, usuń go, proszę.
Nie wiem w jakim kraju mieszkasz, ale w Polsce – kraju, w którym ja mieszkam, słowo Murzyn oznacza człowieka rasy czarnej. Nie wiem, gdzie się uczyłaś filologii, ale musieli cię tam strasznie oszukać.
Dzięki za linki, zapoznam się z nimi jutro, teraz już spać idę. Ale twierdzenie, że Bambo jest obraźliwy to nie twój pomysł nie jest prawdziwe. Skoro piszesz, że to obraźliwy wierszyk to tak właśnie uważasz. Powiedz zatem dlaczego tak uważasz. Który zwrot kogoś obraża? I kogo właściwie?
Komentarz zaktualizowany.
Mieszkam w Polsce, w dużym mieście (We Wrocławiu – wystarczyło zajrzeć na stronę „o mnie”, gdy ja chcę wejść z kimś w polemikę, przygotowuję się do niej).
I nigdy nie uwierzę, że dla większości Polaków Murzyn czy murzyński nie kojarzą się negatywnie. Popytaj znajomych, zobaczysz! Może żyjesz w jakimś zamkniętym kręgu wielkiej tolerancji, ja nie.
Nie napisałam, że ja nie uważam, że ten wierszyk jest obraźliwy. Napisałam tylko, że nie ja pierwsza wpadłam na ten pomysł.
A najbardziej mnie razi Twój zapis „murzyn”. Naprawdę już nawet wielka litera się im nie należy?
„Mieszkam w Polsce, w dużym mieście (We Wrocławiu – wystarczyło zajrzeć na stronę „o mnie”, gdy ja chcę wejść z kimś w polemikę, przygotowuję się do niej).”
Widzę, że słowo „ironia” jest ci zupełnie obce, tak?
„I nigdy nie uwierzę, że dla większości Polaków Murzyn czy murzyński nie kojarzą się negatywnie. Popytaj znajomych, zobaczysz! Może żyjesz w jakimś zamkniętym kręgu wielkiej tolerancji, ja nie.”
Wybacz, ale ja naprawdę nic nie poradzę na to, że żyję w świecie pełnym idiotów. To, że komuś się to słowo źle kojarzy lub źle je używa to ani mój problem, ani moja wina.
„Nie napisałam, że ja nie uważam, że ten wierszyk jest obraźliwy. Napisałam tylko, że nie ja pierwsza wpadłam na ten pomysł.”
Owszem. Ale naprawdę ścieżka, którą podążasz mnie zdumiewa. Nadal nie rozumiem.
– „Ze swej murzyńskiej pierwszej czytanki”
– „A on się boi, że się wybieli”
– „A Bambo czarną nadyma buzię”
To są obraźliwe przykłady? Że co? Że murzyńska czytanka? No czytanka murzynka Bambo. Znaczy się murzyńska. Albo że czarną buzię nadyma? A jaką ma nadymać? Białą? Proszę, zlituj się…
Odniosę się tylko do merytorycznej części, bo szkoda mi przejmować się niekonstruktywną krytyką osoby, której opinia średnio mnie obchodzi.
– „murzyńskiej” – jednoznaczne i negatywne określenie. To tak, jak „białas” – również pejoratywne.
– „a on się boi, że się wybieli” – niedoedukowanie (zakładamy, że nasz murzynek jest tak głupi? głupszy od innych? białych?)
– „czarną nadyma buzię” – nie, nie białą. Ale nadymanie kojarzy się z gestem, który wykonuje małpa. Nie muszę już wspominać o porównywaniu czarnoskórych. do zwierząt w historii.
I tym komentarzem kończę z Tobą dyskusję, bo szkoda moich nerwów na coś, co w żaden sposób nie wpływa na wartość rozmowy.
Magdo, moim zdaniem to gruba przesada, jakoś niezdrowo podszyta emocjami.
Czy naprawdę podoba Ci się to, że świat staje się co raz bardziej delikatny, słowa tracą znaczenie, wszystko się wygładza? Czy dlatego że jest kilka żartów o Murzynach, mamy przestać ich tak nazywać? To co zrobimy z blondynkami, policjantami?
No i co jest dziwnego w nazywaniu czarnoskórego piłkarza czarnoskórym piłkarzem? Jeżeli mamy tabun białych piłkarzy i wśród nich kilku czarnoskórych, to mam udawać, że nie widzę tej wybijającej się na pierwszy plan cechy (koloru skóry)? To jest właśnie obraźliwe — zakładać, że nazwanie kogoś czarnym go poniża. Bo co w tym jest poniżającego? To tylko kolor skóry.
Pozdrawiam serdecznie z Afryki, gdzie prawdziwi Murzyni nie mają ŻADNEGO problemu z nazywaniem ich po imieniu (była to jedna z pierwszych pozytywnych rzeczy, których się o tutejszych ludziach nauczyłem).
Każdy ma swoją opinię na temat tych nazw, ja mam swoją, blog jest po to, żeby ją wyrazić i dlatego to zrobiłam.
Tu nie chodzi tylko o dowcipy. Utarło się u nas mówienie na przykład „nie bądź jego murzynem, niech sobie sam poradzi” i inne tego typu. Nie ja to wymyśliłam i nie mnie z tym walczyć – ten wpis nie to ma na celu.
A co do boiska piłkarskiego. Nawet, jeśli po boisku biega dziesięciu białych piłkarzy i jeden czarnoskóry, to szczerze mówiąc, wolałabym usłyszeć po prostu jego nazwisko. Nie napisałam, że „czarnoskóry” ma kogokolwiek poniżać, tylko, że jest to przyklejanie łaty.
Również pozdrawiam kolegę z Afryki.
Ok, artykuł o rasizmie jakich pełno wszędzie i jak większość z nich niewiele wnosi. Dalej nie wiem jak jest poprawnie (politycznie i językowo) i elegancko mówić o przedstawicielach rasy czarnej (albo jakiegoś tam typu antropologicznego, jak wolą zajawieni lewicowo naukowcy), skoro Murzyn już jest nielegalny. Skoro nie masz propozycji, to po co ten artykuł? Bo temat jest chodliwy?
Jakbyś dokładnie przeczytał artykuł, wiedziałbyś, że nie dotyczy on ustalenia poprawnej formy, dlatego też dziwi mnie Twoje zdziwienie tym, że takiej odpowiedzi tu nie otrzymałeś.
Artykuł po to, bo miałam taką potrzebę. Chyba nie muszę się z tego tłumaczyć?
No i się autorka bloga obraziła. I pozwól, że sprostuję: moja krytyka nie jest durna, jest jak najbardziej merytoryczna. A to, że sprzeczna z twoimi poglądami, to nie powód żeby nazywać ją durną. A że średnio cię obchodzi to już inna sprawa. Istotnie, nie musisz zbytnio się mną przejmować.
„Murzyńskie” – oznacza tylko tyle, że coś należy do murzyna. Nie potrafię tam dostrzec tego, co ty widzisz.
Czy nasz murzynek jest głupszy od innych dzieci? Nie, jest dokładnie tak samo głupi, wcale nie bardziej. Wszystkie dzieci takie są. wszystkie dzieci mają dziwne pomysły i boją się dziwnych rzeczy.
Nadymanie kojarzy ci się z gestem, który wykonuje małpa?! Nawet mi to do głowy nie przyszło. Nadymanie buzi jest gestem, który pokazuje, że nie mamy na coś ochoty. Naprawdę nie wiem skąd wzięłaś małpę. I zupełnie poważnie mówię, bez ironii.
Szkoda, że nie chcesz dalej dyskutować i chcąc uciąć trudną dla ciebie dyskusje po prostu nazywasz ją niekonstruktywną.
Moja dziewczyna pochodzi z Kongo. Ma skórę piękną, aksamitną i czarną jak najciemniejsza noc. Jak każda Murzynka, skórę na stopach i dłoniach ma znacznie jaśniejszą niż na reszcie ciała. Jak była mała dowiedziała się od Mamy, że to pozostałość ze starych czasów. Gdy wszyscy byli dziećmi i akurat bawili się w błocie Pan Bóg zawołał ich do siebie i kazał im się umyć. Białe dzieci grzecznie pobiegły się umyć, ale czarne, niesforne bawiły się do ostatniej chwili i potem miały już tylko czas by umyć stopy i dłonie. I tak im zostało na zawsze — mają ciemną skórę (z dłońmi i stopami jaśniejszymi) i są niesforni, skorzy do awantur.
To jest historia, którą mama opowiada swojej małej córce, z której dorosła, czarnoskóra dziewczyna potrafi się śmiać bez żadnych kompleksów. Ta sama dziewczyna, która jakieś nieznośne psoty małych dzieci kwituje krótkim „to dlatego, że są czarne”. Ale jakby biały w Europie, czy — nie daj Boże! — w USA powiedział to samo, to by go pewnie zrobili pierwszym rasistą świata.
Nie dajmy się zwariować. Lepiej widzieć rzeczy takimi, jakimi są i nikogo nie ma co na siłę uszczęśliwiać.
To bardzo piękna historia, którą opowiada się dzieciom, gdy spytają, dlaczego mają inny kolor skóry, muszę przyznać. Ale też prędzej czy później trzeba im przedstawić całą historię, a wtedy już tak kolorowo nie jest.
Sam jednak napisałeś:
„Ale jakby biały w Europie, czy — nie daj Boże! — w USA powiedział to samo, to by go pewnie zrobili pierwszym rasistą świata.”
Otóż to, nam nie wolno tak mówić, bo to może urazić – to tak samo jak w Stanach – czarnoskóry może o sobie mówić Nigger (ba, dla nich to to samo co „ziom”, ale już jak białoskóry tak powie, to już rodzą się z tego wielkie problemy.
Nie ja to wymyśliłam i nie ja dyktuję jak ma być.
Ten wpis jest po prostu moją refleksją na temat nomenklatury. Nie wiem skąd tyle jadu w powyższych komentarzach (z wyjątkiem Twojego).
Po prostu nie potrafię umysłem ogarnąć tej „politycznej poprawności”. To jedna z największych głupot jakie słyszałem. Murzyn po prostu jest murzynem, inwalida wcale nie jest sprawnym inaczej, a ludzie umysłowo upośledzeni są właśnie tacy i nikt mnie nie przekona, że oni są wolniej myślący.
„Nie wiem skąd tyle jadu w powyższych komentarzach (z wyjątkiem Twojego).”
Pozwól, że jeszcze zaśmiecę twój blog moim niemerytorycznym wpisem.
Stąd tyle jadu, że jedną z najbardziej denerwujących mnie rzeczy (a uwierz, że jest ich naprawdę niewiele) jest głupota. I o ile wszystkie (bez wyjątku) twoje wcześniejsze wpisy są niezwykle ciekawe, tak ten sprawił, że ledwo mogłem uwierzyć w to co czytam.
Magdo, ostatnia próba. Może ta historia Cię przekona 🙂
Moich dwóch kolegów (biały z USA i czarny z Mozambiku) pracowało nocą w słabo oświetlonym miejscu. W pewnym momencie Matt (ten z USA) powiedział dla żartu „Joel, możesz się uśmiechnąć? bo nie wiem gdzie jesteś”. Trzeba tu dodać, że Joel (jak z resztą większość czarnoskórych) ma szeroki i bardzo sympatyczny uśmiech. A żart go całkiem rozbawił, w każdym razie zupełnie nie był dotknięty.
Jakiś czas później, akurat w towarzystwie samych białych, Matt powtórzył tę historię, dodając „głupio mi, bo to było takie rasistowskie”. Zacząłem się sprzeczać, bo kompletnie nie uważam tego za rasistowskie. Całe towarzystwo wybuchło, że jak to nie rasistowskie, że chyba jestem głupi że tego nie rozumiem. Pomyślałem, że może faktycznie jestem głupi i czegoś nie rozumiem, więc zapytałem u źródła, czyli mojej (bardzo rezolutnej, trzeba przyznać) kongijskiej dziewczyny.
Odpowiedziała „wiem, że białym się wydaje, że nas to strasznie obraża, ale tak nie jest. Popatrz na moją skórę, przecież jest czarna, a ja się tego nie wstydzę. Noc też jest czarna. Co więc w tym obraźliwego?”
Więc skoro nawet „źródło” nie uważa tego za obraźliwe, to dlaczego my tak uważamy? Albo idąc dalej Twoim tropem — czy dlatego, że mieliśmy „kilka” nieprzyjemnych momentów w historii z Niemcami czy Rosjanami, mamy przestać używać tych słów? Przecież większości Polaków te narodowości kojarzą się wybitnie pejoratywnie.
A jad niektórych komentatorów pewnie bierze się stąd, że są młodzi i czytają Korwina 😉 Daleko mi do agresji Alego, ale zgadzam się z nim co do założeń — poprawność polityczna, mimo szczytnych założeń, więcej czyni krzywdy niż pożytku. Żaden dekret nie zmieni podejścia człowieka, a nazywanie najpiękniej (Afrykaninem, mieszkańcem Kongo) innego człowieka, nic nie da, gdy się nie ma dla niego szacunku. Lepiej więc, by znaczenie słów pozostało takie, jakie było oryginalnie.
Raz jeszcze serdecznie pozdrawiam!
Ależ to nie jest tak, że mnie się nie da przekonać 🙂 Ja to rozumiem, nie chcę zmieniać świata. Po prostu przed napisaniem tego artykułu słuchałam wywiadów i czytałam artykuły osób, dla których określenie murzyn nie brzmi zbyt dobrze. Potem doszłam do wniosku, że w moim środowisku przecież to słowo wcale nie jest ok i powstał ten wpis. Tylko tyle. Można się z tym nie zgadzać.
Ja również pozdrawiam!
Ok, taką miałaś potrzebę, może być. Do tej pory były tu głównie merytoryczne wpisy, stąd moje zdziwienie.
Btw. ani nie jestem już taki młody, ani nie czytam Korwina. Czytałem za to Orwella.
Te dylematy przypominają mi zastrzeżenia niektórych orędowników poprawności politycznej i tolerancji do mówienia o Żydach. Są osoby, którym na sam dźwięk słowa „żyd” czy „żydowski” prędzej pulsuje krew i są gotowe od razu iść z odsieczą.
A przecież świadczy to tylko i wyłącznie o uprzedzeniach tych właśnie ludzi! O tym, że to im te określenia kojarzą się z obrażaniem czy poniżaniem innych. Podobnie jest z Murzynami. Fakt faktem, że słowo „murzyn” nabrało w naszym języku negatywnej konotacji, ale podobnie jak „szkot” czy „wieśniak” ma to określone konotacje kulturowo-historyczne i po prostu walka z tym jest zwyczajną agresją na wolność słowa.
I kończy się to potem tym, że bezradni redaktorzy przedstawiają czarnoskórego Szweda jako Afroamerykanina albo powtarzają idiotyczne slogany (a w moim mniemaniu także obraźliwe) jak „sprawny inaczej”.
Dodawanie epitetu „czarnoskóry” oczywiście jak najbardziej ma sens, bo biały komentator zwraca się do audytorium składającego się w większości z białych ludzi i mówi o piłkarzach biegających po boisku, z których przytłaczająca większość jest biała. Kiedy gra Kongo z Ghaną znacznie trudniej natrafić na tego typu etykietowanie. Zresztą komentatorzy, zwłaszcza radiowi celują w nadawaniu piłkarzom najwymyślniejszych epitetów i chyba dla większości nie jest to aż tak oburzające.
Do akceptacji czego? I za czyje pieniądze raczyli oni nawoływać?
„Czy Murzyn, Czarnoskóry, Afroamerykanin, a już tym bardziej Czarnuch, nie może być po prostu Nigeryjczykiem, Kenijczykiem lub Somalijczykiem (tak jest na przykład w krajach arabskojęzycznych)? Mamy przecież Niemców, Czechów i Francuzów?”
Ależ może być, ale wciąż nie rozwiązuje to istoty problemu. Tak jak jeden jegomość pragnie określić np. piosenkarkę w studio epitetem „jasnowłosa” tak inny chce wyeksponować fakt, że jego skóra ma odcień czarny. Mamy zakazać? Jednego i drugiego? A może tylko drugiego? Tak żeby za „nigger” białych skazywano na ciężkie roboty publiczne a czarnych ignorowano?
Propozycja przedstawiona w cytacie nie rozwiązuje zatem problemu. Wspomniany na wstępie czarny Szwed przedstawiony jako Szwed, a nie Afroamerykanin będzie oznaką nie tyle „postępu”, co ideologicznego rasistowskiego zastraszenia. I tak to wraca tylnymi drzwiami cenzura (przypadek Tintina, Koziołka Matołka, Murzynka Bambo)…
„- „murzyńskiej” – jednoznaczne i negatywne określenie. To tak, jak „białas” – również pejoratywne.
– „a on się boi, że się wybieli” – niedoedukowanie (zakładamy, że nasz murzynek jest tak głupi? głupszy od innych? białych?)
– „czarną nadyma buzię” – nie, nie białą. Ale nadymanie kojarzy się z gestem, który wykonuje małpa. Nie muszę już wspominać o porównywaniu czarnoskórych. do zwierząt w historii.”
I to są właśnie objawy głęboko zakotwiczonej w świadomości autorki postawy rasistowskiej, którą stara się tłumić totalitarnym podejściem do wolności słowa. W wierszyku jest mowa o Murzynie, nie o czarnuchu. Jest to „jednoznaczne”, bo bohater wiersza jest jednoznacznie Murzynkiem. Ale dlaczego negatywne?
Niedoedukowanie? Sądzę, że biali użytkownicy pierwszych czytanek też jeszcze nie są po paru fakultetach, a w ich małych białych główkach też roi się wiele niestandardowych obaw i założeń. Czy rzekome „niedoedukowanie” tego konkretnego chłopca rzeczywiście świadczy o naszym złym postrzeganiu wszystkich Murzynów?
I najlepsze – autorka czarną nadętą buzię kojarzy z małpą. Białą już nie! Kolejny dowód na głęboko zakorzenione rasistowskie wzorce, które stara się wyprzeć rzutując je na Bogu ducha winnych ludzi. Na koniec dwie sugestie:
Miast rozważać o Murzynach, skupmy się może na piętnowaniu prawdziwych problemów. Coraz częściej, także w poczytnej prasie, pojawiają się podstawówkowe błędy językowe. Ot np. w najnowszej polityce historyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych p. Długołęcki pisze: „(…) Ford jest tak ograniczony, że nie może jednocześnie rzuć gumy i chodzić”.
Używajmy kiedy tylko chcemy określeń „Murzyn” czy „żydowski”. Nie dajmy się zastraszyć orędownikom totalitaryzmu. Bo właśnie to jest najlepszy sposób na to, by usunąć z naszego języka wszelkie dawne pejoratywne odcienie i inne zbędne naleciałości.
Narsut, proszę Cię, co jak co, ale rasizmu mi nie wmówisz, co to, to nie.
Uważam, że określenie murzyn (dlaczego z wielkiej litery? To nie jest określenie przynależności do państwa ani regionu) nie jest w żadnym stopniu obraźliwe. Porównywanie go z amerykańskim „nigger” nie jest do końca właściwe. „Nigger” to polski „czarnuch” (jak najbardziej obraźliwe), a „murzyn” to po angielsku „negro”, może nieco archaiczne, ale jak najbardziej akceptowalne i neutralne.
Co do wyrażeń typu „nie bądź murzynem” – chociaż nigdy się z tym nie spotkałem, nie zaprzeczam, że mogą one istnieć. Spotkałem się za to z „nie bądź żydem”. Jako osoba pochodzenia żydowskiego nie urażam się na takie zwroty – w końcu nie odnoszą się one do mojej osoby bądź pochodzenia, ale negatywnego stereotypu.
Przyłącze się do dyskusji, aby trochę wesprzeć Magdę, bo sądzę, ze nie została zbyt dobrze zrozumiana. Poza tym, uważam, że temat jest naprawdę ważny. Ja również uważam, że określenie „murzyn” ma pejoratywny wydźwięk. I wielokrotnie słyszałam, że czarnoskórym Polakom się średnio to określenie podoba. Powiedzonka typu: daleko za murzynami, murzyn zrobił swoje, murzyn morze iść itp. z pewnością nie mają wydźwięku pozytywnego. Za to określenie „czarnoskóry” wydaje mi się ok, bo jest zwyczajnie opisowy i czasem trzeba go użyć, bo słysząc opis: wysoki, ciemnowłosy o czekoladowych oczach, w Polsce z pewnością widzimy w naszej wyobraźni osobę o jasnej skórze, bo takich jest najwięcej. nie ma w tym nic złego, że widzimy, że czyjaś skóra jest ciemniejsza. Chyba, że traktujemy to jako główną cechę chrakterystyczną i nic innego nie widzimy. W przypadku meczu gdzie narodowości są znane, rzeczywiście nie wiem co kolor skóry ma tam do rzeczy i po co się to przywołuje. Nie mówi się chyba przecież: „o teraz rudowłosy piłkarz strzelił gola”. Ale jeśli chcemy kogoś opisać i nie wiemy z jakiego jest kraju, albo nawet kontynentu, to zwyczajnie użyjemy słowa „czarnoskory” w opisie. Chociaż mam kolege z Zimbabwe, którego to wkurza, bo jakby nie było, ani moja skóra nie jest biała, ani jego czarna. Jeśli już, to wchodzą w grę kolory: bladoróżowy (szczególnie latem ;)) i brązowy 😉 Warto się czasem po prostu zastanowić co się mówi. Śmeszne wydaje mi sie określenie: kolorowi. Co to w ogóle znaczy? Że ktoś jest w ciapki? Więc nie dajmy się zwariować, ale nie bądźmy ignorantami.
Pozdrawiam!
Nudzi mnie już ta dyskusja, ale chciałbym wyjaśnić kilka kwestii:
Nie wiem, czy to było do mnie, ale od pana Mikke trzymam się z daleka. Prosiłbym o nie łączenie mnie z nim. Poza tym, Drewniacki, miło się czyta twoje wpisy. Chodzi nam dokładnie o to samo, tyle że ty potrafisz się bardziej opanować. Ja nie czuję takiej potrzeby. I naprawdę nie jestem agresywny. To po prostu życiowe podejście, a nie agresja. To nie moja wina, że ludzie są idiotami, ja po prostu nazywam rzeczy po imieniu. Bo jak już wiesz, obca jest mi poprawność polityczna. Nie ma to nic wspólnego z agresją. Tak samo jak murzyn jest murzynem, tak idiota jest idiotą.
Magdo, współczuję ci, że obracasz się w kręgu ludzi ograniczonych umysłowo („…w moim środowisku przecież to słowo wcale nie jest ok…”). Pora się wyrwać z tego środowiska i spojrzeć na świat takim jaki on jest. Chyba, że dobrze ci z tymi ograniczeniami, ale wtedy nie miej pretensji o takie komentarze.
Dla mnie słowo 'Murzyn’ nigdy nie miało nawet zabarwienia pejoratywnego!
Wierszyk o Bambo, którego uczyłam się w szkole był przesympatyczny, a jego bohater – egzotyczny, a przez to interesujący – fajny i dokładnie taki sam, jak my, tylko innego koloru – i takie miało być przesłanie wierszyka – że niezależnie od koloru skóry, dzieci wszędzie są dziećmi, a ludzie ludźmi!
Pewnie niepotrzebnie podkreśla się czasem kolor skóry, można użyć określenia np.Kenijczyk, zamiast ogólnego Afrykanin, ale też czy Afrykanin nie może być biały?
Poprawność polityczna jest czasem naciągana, owszem – np. określenie Cygan ma konotacje negatywne, z życia wzięte, czy się to komuś podoba czy nie, więc używamy dziś określenia Romowie, żeby od tego 'złego’ słowa się odciąć.
Jest takie powiedzonko:”Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść” – ktoś chciałby tu zamiast 'murzyna’ wstawić inne określenie?
🙂
Tak abstrahując od tematu dyskusji:
https://implicit.harvard.edu/implicit/poland/selectatest.jsp
Zapraszam do wykonaniu Testu Utajnionych Skojarzeń, według wszelkich badań bardzo skuteczny. Kolega Narsut ma rację w jednym – czasem strasznie się bronimy przed rasizmem, a tak naprawdę podświadomie samy drobną „czarnofobię”. Niestety, pewnych skojarzeń nie da się wykorzenić, chociażby dlatego, że z czarnoskórymi nie mamy do czynienia na co dzień i chociaż doskonale wiemy, że nie można oceniać całej grupy po jednostkach, przypisujemy całym społecznościom pewne cechy na podstawie własnych doświadczeń.
Uważam czarne kobiety za piękne, u czarnych mężczyzn drażni mnie popularna fryzura na zapałkę, chociaż takie fajne włosy mają, Finów strasznie lubię, Ukraińców bardziej niż Rosjan, Amerykanie mnie wkurzają, z Hiszpanami można się dobrze bawić, ale na dłuższą metę mnie denerwują, Azjatkom zazdroszczę figury i tak dalej. Każdy z nas ma masę skojarzeń, niektóre nacje kochamy, inne wręcz przeciwnie. Najważniejsze jest to, by konkretnych przedstawicieli traktować osobowo. Stereotypy są potrzebne (w końcu po coś się wykształciły w naszych świadomościach), ale przypisywanie metek konkretnym osobom nie jest w porządku.
O, a tak w ogóle, w teście na „rasę” dowiedziałam się, że mam słabą automatyczną preferencję osób białych. Trudno, trochę jestem rasistką, ale to nie zmienia faktu, że kocham moją ciemnoskórą kuzyneczkę, a moim ideałem męskości jest pewien urodziwy młodzieniec z burzą ciemnych włosów i iście czekoladowym odcieniu skóry… 😀
Ikropka, w powiedzeniu, które przywołałaś murzyn=niewolnik=ktoś kto wykonuje ciężką „czarną” robotę. Może być nim ktokolwiek, np. biały Polak pracujący na zmywaku lub w supermarkecie. Czy więc w tym kontekście murzynem można nazwać czarnoskórego biznesmena w garniturze? Zresztą, cekawe, jak wszystko co złe, określa sie kolorem czarnym: czarna owca, czarna magia, pracować na czarno…. Przywołałaś przykład określenia Cyganie, które powoli zamieniamy na Romowie. Nie wszyscy się jeszcze przestawili. Rozwój językowy wymaga czasu, bo nie wszyscy chcą się rozwijać. A określenie murzyn wywodzi się z zamierzchłych czasów okresu niewolnictwa.
Cała ta historia z Murzynami w Polsce, to wyraz naszych kompleksów wobec Ameryki, dowodzących głębokiego niezrozumienia ich problemów. Otóż w Polsce Murzyni są tak nieliczni, że niestety, a niby dlaczego niestety, tak po prostu jest, będą się rzucać w oczy, bo się będą wyróżniać. Tak samo, jak pary Murzyn z białą dziewczyną (ach, raz widziałem białego z Murzynką, jaki piękny widok!) i kakaowym przychówkiem. Dopóki ich liczba w Polsce nie wzrośnie, będą sensacją większą niż dziury w chodniku. I nic na to nikt nie poradzi.
Kiedy należałem do nielicznej białej mniejszości w Ułan Bator (lat temu naście), ciągle na ulicy, w autobusie, wszędzie, czułem się obmacywany spojrzeniami. I nie były to dyskretne zerknięcia, jak to się u nas robi. Ludzie po prostu się gapili, a dzieci zaczepiały! Czy to był rasizm? Czy ja byłem dyskryminowany? Po prostu bardzo się różniłem. Takie jest życie.
Wracając do meritum, teza moja jest taka, że szukanie specjalnego, politpoprawnego sposobu nazywania tych kilkuset Murzynów, jacy stale zamieszkują w Polsce (mam wrażenie że tylko w centrum stolicy, wystarczy przejechać się kilka przystanków od Dworca Centralnego i żadnego nie uświadczysz) jest śmieszne i zaściankowe. W USA Murzynów jest miliony, są mniejszością – niech sobie USA z tym radzi, jak chce. Niech nawet propagują te bzdurne tematy przez swoje produkcje filmowe na cały świat. Ale akurat ten problem nas zupełnie nie dotyczy!
Znacznie więcej jest u nas Wietnamczyków, ale nie pamiętam, żeby któryś się skarżył, że przypisujemy ich do wietnamskich knajpek z „chińszczyzną”, że nie odróżniamy Chińczyków od Wietnamczyków, że Wietnamczyków nie nazywamy Wietami, tylko Wietnamczykami (co ma tyle sensu, co nazywanie Mazowszanina Mazowszaninczykiem, bo Viet Nam znaczy „Kraj Wietów”).
Właśnie w TV leci Mongoł mówiący głosami w „Mam talent”. Czy Mongołowie też powinni dostać jakąś inną nazwę, bo właśnie telewizyjna gwiazda wykorzystała związek pomiędzy archaicznym „mongolizmem” i „Mongołem”, i cała widownia wybuchła śmiechem?
Czy rodowitych Żydów powinniśmy też jakoś inaczej nazywać (z nimi mamy chociaż jakieś swiązki, jak Ameryka z Murzynami, choć pamiętajmy, że to inne związki, Żydzi nie byli niewolnikami Polaków), bo w stereotypach Żydzi to skąpcy, kłamcy i kombinatorzy? Może nazywajmy ich Izraelitami, a amerykańskich Żydów Izramerykanami.
A tak w ogóle to Żydzi są Europejczykami, czy Azjatami?
Dodajmy, że Azjatami (padła taka propozycja w przypadku ludzi rasy niesłusznie zwanej żółtej, zwanych potocznie żółtkami) nazywamy wyłącznie ludzi rasy żółtej, a w Azji mieszka nie mniej ciemnoskórych Indoeuropejczyków (zwanych potocznie, choć niesłusznie, Hindusami, choć trzeba by doliczyć rozlicznych mieszkańców Pakistanu, Bangladeszu, Afganistanu, Turcji i Kaukazu), Semitów, Arabów oraz niezliczonych mieszanek. Czy to nie jest dyskryminacja?
A co mają powiedzieć Rumuni, których nazwa w poprzednim wieku stała się synonimem żebraka, brudasa i złodzieja? Bo Cyganie już sobie wywalczyli nazywanie siebie Romami, ale choć to właśnie przez nich (konkretnie Romów z Rumunii) rodaków Mircei Eliadego tak źle kojarzymy, topos powstał i pozostał.
Na deser pozostawię niewybredne żarty naszych radiowców (skoro ci radiowcy pozwolili sobie na to, trudno przeczyć, że byli tylko odbiciem szerszego zjawiska) z pożytecznej grupy gastarbeiterów, którzy wypełniają wiele nisz rynkowych w naszym kraju, czyli Ukraińców. Czy dla nich też należy znaleźć jakieś inne nazwy, czy może słowo „Ukrainiec” jeszcze nie ma określonej, negatywnej konotacji?
Tezą główną mojej przydługiej wypowiedzi jest, że w języku naszym problem Murzynów jest tak marginalny, że może niech się zwolennicy politpoprawności najsampierw wezmą za ważniejsze tematy. Bo to zwyczajnie śmieszne.