o niedbałości językowej słów kilka
Jako nowa w tym zacnym towarzystwie chciałam wrzucić pod ogólną dyskusję temat potwornej niedbałości językowej, z która mamy do czynienia choćby w tak opiniotwórczych przekazach, jak media. To, co słyszę coraz częściej zwłaszcza w radiu lub czytam np. w TVN na pasku informacji woła o pomstę do nieba (tam pojawiają się nawet ordynarne byki ortograficzne). Wśród radiowców redordy moim zdaniem bije Radio Kolor, gdzie prowadzący wypluwają z siebie słowotok niosący niewiele treści. A przy tym bez kontroli językowej. Kiedyś bulwersowały mnie kwiatki w stylu „dla warszawianinów”. Ostatnio zęby mnie bolą, gdy słyszę straszną wymowę prowadzących- pana twarde „dzien dobry” , zatanczyć (zamiast dzień, zatańczyć), pani miękkie „okieńko’ czy „pioseńkę”. Przeciez tych ludzi słuchają tysiące innych ludzi! Dlaczego nikt nie dba o to, bo ci „dziennikarze” umieli posługiwać się rodzimym językiem? Kiedyś warunkiem dostania się do radia było zrobienie karty mikrofonowej. Dziś każdemu wszystko wisi. A moja dusza purystki wyje… A Wasza?
Ja, jako autorka tego blogu, chyba nie muszę mówić, jak bardzo bolą mnie takie błędy. Niestety, dzisiejsi dziennikarze, to już nie dziennikarze. Teraz nikt nie dba o poprawność językową. Ci, którzy piszą, uważają, że mogą popełniać błędy bezkarnie, bo mają przecież od tego korektorów. A to przykre.
Moja dusza też, jak najbardziej. Miło, że ostali się na świecie jeszcze jacyś puryści. Ale niedługo będziemy pewnie musieli zbudować sobie Mayflower i pożeglować do jakiegoś Nowego Świata… A przepraszam, puryści pomylili mi się z purytanami. 😉
W dzieciństwie nauczono mnie poszanowania języka i poprawnego wysławiania się. Kiedyś miało to bowiem znaczenie. Ale teraz Polaki (sic!), nie gęsi i… języki mają nawet dwa. Ten prawdziwy (tzw. polszczyzna) oraz ten drugi – internetowo-popkulturowy bełkot „nastek” i ludzi o umysłowości „nastek” (a tych jest sporo, oj sporo).
Niestety, chyba tego nie unikniemy. Młodsze pokolenia się uwsteczniają (i to nie tylko pod względem języka), co siłą rzeczy doprowadza nas do białej gorączki. Och, gdybym dostał 0,0001 gorsza za każdą wypowiedź, która mnie zirytowała… no cóż, najbogatszym człowiekiem na świecie bym nie był, ale o emeryturę martwić bym się też nie musiał.
To jeszcze nic; coś mnie trafia, jak słyszę „przeglądnąć”… ;X
Najgorsze jest to, że praktycznie wszyscy wokół uznają to za… normalne…
Ta, najgorsze jest to, że kwiatki typu „przeglądnąć” prawie nikogo nie rażą…
Wiem, że nie słychać wycia mojej duszy, ale cierpi tak jak Twoja. I wiem, że jest jeszcze kilka takich wyjących dusz. Cóż, jedyne co możemy robić, to – zdaje się – nie pochwalać niedbalstwa językowego i dbać o to, aby ci, na których język możemy mieć wpływ, udoskonalali swój sposób wypowiadania się. Wiem, że to orka na ugorze… I że dusza wyć nie przestanie. Pozdrawiam.
O to to! Szlag mnie trafia co najmniej kilka razy dziennie. Byki straszne zarówno mówione, jaki i pisane. Ja rozumiem, że się zdarza, ale ci ludzie są po studiach dziennikarskich gdzie powinni ich nauczyć poprawnej polszczyzny. Oglądnąć, przeglądnąć – uwieeelbiam :] i wszędobylskie „tak?” po każdym zdaniu. Nie wiadomo czy pytające czy twierdzące.
„Przeglądnąć” to akurat regionalizm (Galicja/Małopolska) i naprawdę trudno wymagać od mieszkańców tego regionu, żeby nagle się przestawili w mówieniu na żywo 🙂
Ja się kiedyś bawiłam w śledzenie błędów na stronie głównej portalu Gazeta.pl. Mam folder ze zrzutami ekranu tych błędów – kilkaset plików z kilku miesięcy. Bardzo bym chciała być korektorem… Ale na tym chyba się oszczędza, bo nie wierzę, że zatrudniają kogoś do korekty.
wszystkim dyskutantom wielkie „dziekuję”. milo mi, ze jako nowa w tym gronie znalazlam pokrewne dusze, przynajmniej w zakresie jezyka i dbalosci o niego. Ja zawsze reaguje na bledy i staram sie je tepic. I pozostane wierna tej zasadzie 🙂
olgo cecylio
wyobraz sobie, ze korekta zwykle jest, nawet w malych, branzowych pismach. i mysle, ze korekta to nie jest najslabsze ogniwo (znam troche media). sami dziennikarze (zwlaszcza swiezy narybek) nie potrafia sie poslugiwac jezykiem, a przede wszystkim nie maja za grosz wrazliwosci jezykowej (jak chocby moi ulubiency z radia Kolor).pozdrawiam
wojtku (do wojtka zielinskiego)
ja tez chyba jestem z tej dawnej szkoly, gdzie jezyk byl wazny (mozna pomyslec, ze z nas istne dinozaury). A moze bysmy jakis wspolny biznes otworzyli, biorac po 1 groszu za wytropiony i napietnowany blad jezykowy 😉 pomysl!
Zaczyna to wszystko przypominać jakąś zbiorową terapię. 🙂
haha 😀
witajcie
dzis w moim „ulubionym” radiu Kolor kolejne cudenko. Pan prowadzacy (ten sam, ktory nie wymawia Ń i mowi dzien dobry) zapowiadal, ze „będą klimaty KUCHNIOWE”). zazgrzytałam zębami……
Wiem, że „przeglądnąć” to regionalizm, ale zauważyłam, że ostatnio to słowo stało się bardzo popularne. Bombarduje mnie z każdej strony. Szczególnie w internecie. Śmiem podejrzewać, że dużo ludzi zaczęło go używać ze względu na to, że nie trzeba zastanawiać się nad ortografią. Bo o regule po „j” „rz” to już mało kto pamięta. Niestety.
„Om” zamiast „ą” na końcu Zosią, to też chyba regionalizm, a nie mówimy tak.
nie, „om” zamiast „ą” to zwykły błąd 🙂
Myślę, że nikt jeszcze co do tego zasad nie ustanowił, ale oczywiście lepiej wielką:)
Ja zwykle zaczynam wielką, teraz widzę, że z pośpiechu (co oczywiście nie jest żadnym usprawiedliwieniem), napisałam małą.
A czy tytuły postów powinno się zaczynać z małej litery?
Mnie tam „przeglądnąć” w ogóle nie razi (tak, jestem z Małopolski). Może ktoś mi wytłumaczyć, o co w ogóle chodzi z tym bulwersem?
O to samo co z innymi. 🙂
Co do Warszawianinów: to wręcz karygodne, żeby Polak tak mówił o mieszkańcach stolicy swojego kraju, gdy powszechnie stosowane jest jednak „Warszawiaków”, jednak… to w dalszym ciągu forma poprawna. Jakiś czas temu, prof. Miodek w swoim programie „Słownik Polsko-Polski” mówił, że forma -nin dla nazwy mieszkańca danej miejscowości jest zawsze poprawna i możemy ją stosować, gdy nie wiemy, jaka jest przyjęta i powszechnie używana.