Oficjalny SMS
[singlepic id=21 w=220 h=140 float=left] Tytuł wpisu może, dla niektórych, wydawać się oksymoronem, ale nie można bagatelizować tego środka przekazu. Coraz częściej wykładowcy, szefowie, czy inni wyżej postawieni od nas, proszą nas o napisanie SMS-a, na przykład w celu przypomnienia o czymś, tudzież w jakiejkolwiek innej sprawie, która nie ma teraz znaczenia. Znaczenie natomiast ma to, jak taką wiadomość tekstową napisać. Otóż filozofia jest bardzo prosta – SMS piszemy tak, jakbyśmy pisali list. Oczywiście, należy wziąć pod uwagę limit znaków, jednakże w dzisiejszych telefonach komórkowych można wysyłać SMS-y o praktycznie dowolnej długości. Najważniejsze jest to, aby używać polskich znaków diakrytycznych. Po prostu wymaga tego kultura języka polskiego. O tym na ogół się zapomina. Zdarzają się telefony, w których tych znaków nie da się używać, w takiej sytuacji nic nie zrobimy :).
Poza polskimi znakami, należy pamiętać o tym, żeby się grzecznie przywitać, na przykład „Dzień dobry Pani Profesor” oraz podpisać imieniem i nazwiskiem, mimo pewności, że odbiorca ma zapisany nasz numer. Nie spoufalajmy się – nie pozdrawiajmy. Cała reszta SMS-a powinna skupiać się na konkretnej informacji. Nie rozpisujmy się. Od tego są listy.
To chyba tyle. Jeśli o czymś zapomniałam, proszę o dopowiedzenie. Przypuszczam, że zaraz zostanę zaatakowana argumentami, że polskie znaki wcale nie są potrzebne :).
Oj, przecież nie miałam na myśli sytuacji, gdy gimnazjalista posiadający telefon w 36,6, za który płacą rodzice, musi wysyłać pięciosms-ową wiadomość do swojej nauczycielki 🙂
Jeśli, na przykład, jest się na studiach, i wysyła się sms do wykładowcy, to przecież stać nas na wydanie 40 albo 60 groszy za wiadomość ;>
Jak się ma stary telefon, to przecież nic się na to nie poradzi 🙂
Skąd wiedziałaś, że o diakrytyki będzie chodziło? 😀
Powiem to samo, co przyszło mi do głowy, gdy słuchałem wywiadu z p. Krystyną Bochenek nt. diakrytyków. I z tego, co zauważyłem, to wszyscy poloniści zapominają o dość istotnym szczególe, więc podzielę się swoją refleksją:
Jestem jak najbardziej za ich używaniem. Jednak w SMS jest dość istotne ALE: pisząc bezogonkowo w 1 SMS można zmieścić 160 znaków tekstu; pisząc choćby jeden krzaczek – ilość spada około 2x.
A to się przekłada, niestety, na fundusze. 😛 O starszych telefonach, które czasem głupieją od znaków narodowych już nie będę wspominał, bo to większości nie dotyczy.
Jeśli poloniści będą zwracać koszty wysyłki poprawnych językowo SMS, to z chęcią będę wysyłał wszystkie z diakrytykami. 😉
Byłam na to przygotowana 😉
Miałam na studiach wykładowczynię, która obrażała się i nie odpisywała na smsy bez polskich znaków. Wiem, to inna sprawa, bo to były studia polonistyczne.
eRIZ, ale przecież ja nie próbuję nawracać świata 😉 ten blog służy pokazaniu norm 🙂 Każdy zrobi tak, jak będzie chciał.
W 36i6 wewnątrz sieci jest opłata ryczałtowa za SMS. 😛
Z doświadczenia – zwykle się w takich sytuacjach dzwoni, a jeśli już się pisze „esy”, to zazwyczaj do prowadzącego, który doskonale rozumie dlaczego tak, a nie inaczej – sam pisze bez polskich diakrytyków z tego samego powodu.
Nie ma sensu – moim zdaniem – być hiperpoprawnym jeśli chodzi o SMS i próbować nawracać Świat tylko dla samego faktu nawracania. Owszem, są przypadki, w których brak krzaczków mataczy zdania, ale jeśli chodzi o krótkie wiadomości, to sporo osób liczy wg bilansu zysków i strat. Zapomnieliśmy o jednej ważnej rzeczy – większość w ogóle nie ma pojęcia, jak wprowadzać diakrytyki i chyba tylko w Nokiach słownik T9 podpowiada od razu adekwatne wyrazy.
Ale nawet w języku angielskim-biznesowym są dozwolone skróty. O ile w PL ciężko byłoby ich użyć, to uważam, że brak diakrytyków w SMS stał się niejako powszechnie akceptowaną, normą obyczajową,
Zgadzam się w 100% z eRIZ w tej kwestii… 🙂
Chyba zaraz zostanę przekonana… 🙂
A ja uważam, że niesłusznie jest pisać o normie, która normą nie jest. Owszem, oficjalne SMSy należy pisać z dbałością o formę (ja i tak piszę do wszystkich tak samo, czy oficjalnie, czy nie :-D), ale skoro znaki diakrytyczne:
– nie są odczytywane przez wszystkie telefony,
– nie są obsługiwane przez wszystkie telefony,
– wydłużają niepotrzebnie wiadomość, a przez to zawyżają rachunek (i nie należy zakładać, że każdy student woli napisać SMSa bez polskich znaków i mieć na piwo, bo np. za rachunki za mój telefon płaci Tata, identyczny układ ma większość moich znajomych),
– czasem „psują” wiadomość przez wyświetlenie krzaczków (i to dopiero jest niegrzeczne, wysyłać taki szyfr!),
to na pewno nie jest normą używanie ich.
Ja polskich znaków używam zawsze, a mój telefon nie liczy mi ich podwójne, czy jak tam jeszcze – 1 litera to 1 znak i problemu nie mam.
Z poradami we wpisie zgadzam się jak najbardziej, ale nie uważam SMS-a za medium do kontaktów oficjalnych i w ten sposób go nie używam.
mrtom,
A zerknij w wysłane i zobacz czy czasem Ci przed wysłaniem tego nie zamienia na standardowe litery. Mi tak robi 🙂
Chciałam to zasugerować 🙂
Nie, nie zamienia (nawet po zajrzeniu w odebrane… telefonu odbiorcy)
A można wiedzieć, jaki masz telefon?
pewnie, że można, ale niech nikt nie myśli, że robię tu reklamę.. Nokia N85
Czyli gdybym napisał: „Dzień dobry Panie Profesorze. Zgodnie z Pana prośbą pragnę przypomnieć, że w dniu jutrzejszym zajęcia powinny być skrócone. Pozdrawiam. Jan Kowalski.” to to „Pozdrawiam” będzie nietaktem ?
będzie, bo pozdrawiam jest za bardzo familiarne
PS Możesz napisać, jak starczy miejsca, „Z wyrazami szacunku, Jan Kowalski” albo tylko „Jan Kowalski” i już. To profesor może cię „olać” i darować sobie przywitanie i pożegnanie albo napisać: „witam” i „pozdrawiam”. (Uwierz mi familiarny język może niektórych urazić.. poczują się wtedy gorzej 😉 )
mrtom znów idealnie to wyjaśnił 🙂
Mrtom, ale nie można wymagać od wszystkich ludzi kiedykolwiek wysyłających oficjalne SMSy, żeby kupowali sobie taki telefon jak Twój 😀 Większość jednak nie obsługuje polskich znaków.
Ja nikogo do tego nawet nie namawiam (może gdybym miał z tego jakieś apanaże heh). Jeśli ktoś nie ma polskich znaków, to oczywiście problem rozwiązuje się sam i ich po prostu nie używa.
Toż właśnie nie chodzi o to, że nie mamy, tylko że polskie znaki zajmują więcej miejsca… Ech… Odsyłam do mojego pierwszego komentarza na ten temat.