Ten parasol, ale… ta pomarańcza ;)
Zwracam uwagę na te dwa słowa, ponieważ często jest z nimi wiele problemów 🙂
Parasol jest rodzaju męskiego, nie żeńskiego i nie powinien być nazywany parasolkąs.
Chyba, że mówimy o małej, damskiej… parasolce… mieszczącej się w torebce 😉
Pomarańcza natomiast jest rodzaju żeńskiego, więc nie przypisujmy jej cech męskich i nie mówmy o niej ten pomarańcz 🙂
I jeszcze jedno.
Ostatnio otrzymałam mailem pytanie o brokuły.
Brokuła czy brokuł?
Warzywo to jest rodzaju męskiego.
Zatem brokuł (lub jak kto woli kapusta szparagowa), nie brokuła.
a co to takiego „filolożka”? to jakieś ciastko czy cuś? sjp informuje „Nie znaleziono haseł spełniających podany warunek” 🙂
Już informuje 😉
Kiedyś słyszałem, że parasolka to taki mały parasol dla kobiet, a parasol to większa sztuka. Nieprawda to? 🙂
@rysielec, oficjalnie nieprawda… 😉 Ale wiadomo, że zawsze sobie wszystko co mniejsze „spieszczamy”
To czemu jest to wpisane do słownika PWN?
Dobra, powiem szczerze, że miałem ochotę trochę na klimat poszukiwań i przeszukałem polskie słowniki w poszukiwaniu tej „parasolki”.
Znalazłem to słowo w internetowych wydaniach słownika PWN i Wilgi (to na onet.pl). W obu „parasolka” występowała jako „parasol damski”. Dokopałem się też do jakiejś e-biblioteki, gdzie był dostępny „Słownik języka polskiego” pod redakcją Karłowicza, Kryńskiego i Niedźwieckiego. W tym słowniku hasło „parasolka” odsyła do „parasol”, a tam jest zaznaczone, że jest to dozwolone zdrobnienie tego słowa.
Potem przeszukałem trzy książki na wikiźródłach: „Lalkę”, „Ziemię obiecaną” i „Ludzi bezdomnych” (późniejszych książek online raczej nie ma, bo prawa autorskie bla-bla-bla) i w każdej słowo „parasolka” było używane w kontekście parasola damskiego. 🙂 Mogę dać spis rozdziałów, bo w napadzie maniakalnym zrobiłem spis!
Profesor Bralczyk w jednym ze swoich videocastów powiedział, że słowo używane codziennie przez Polaków powinno trafić do słownika jako poprawne. „Parasolka” jest właśnie tak używana! Dodatkowo słowo to występuje w literaturze różnych epok, co oznacza, że na pewno kiedyś było używane. Dlaczego miałaby nie istnieć? 🙂
upierdliwy Ryś 🙂
Widocznie jako zdrobnienie damskiego parasola jest poprawne, skoro tak dociekliwie mi to udowodniłeś 😉 Przyznaję. Pamiętajmy jednak, żeby nie mówić per parasolka do dużego parasola z laską 😉 hihi
Co do tego, że kiedyś istniał taki wyraz, nie mam najmniejszych wątpliwości 😉
Oczywiście, wiem, że profesor Bralczyk, jak zresztą wielu językoznawców, uważa, że wyrazy, mimo iż niepoprawne, używane na codzień (Uzus) powinny trafić do słownika. Ja tak nie uważam… Przynajmniej nie w każdym przypadku. Nie chciałabym aby forma „poszłem” trafiła jako oficjalna do SJP 🙂
1 brokuł – dwa brokuły
1 brokuła – dwie brokuły
Powiedz mi proszę jak ustaliłaś, że poprawną nazwę brokułu w liczbie pojedynczej można wywieść po poprawnej liczbie mnogiej.
Gdyby brokuł się nazywał brokuła to jakiej formie by występował w liczbie mnogiej w mianowniku? Nie brokuły?
🙂
Szczerze mówiąc zauważyłam to już wcześniej, ale nie zmieniłam mając nadzieję, że nikt nie zwróci na ów brokuł uwagi.
Wybacz 🙂
Przeczytałem wpis z 2011 roku następującej treści:
„przez Magdalena Bród
.Postanowiłam popełnić ten wpis na prośbę Pawła. Okazuje się, że te zaimki są często używane niepoprawnie.
?Ów? to zaimek wskazujący, oznaczający bliżej nieokreśloną osobę lub rzecz. Odmienia się przez przypadki i rodzaje. Niepoprawne jest używanie ?owy?.
Zatem w rodzaju męskim ? ów, żeńskim ? owa, nijakim ? owo”
A potem zajrzałem tutaj – i „wyskoczył” nieszczęsny „owy”.
Może wię warto zmodyfikować ten wpis?
Pozdrawiam
Oczywiście, już poprawiłam 🙂 Dziękuję za zwrócenie uwagi.
Po głębokim zastanowieniu… Zauważyłam że moi znajomi (i przez to ja też) mówimy „parasol” o własności mężczyzny, zaś „parasolka” o własności kobiety, nawet gdy damski parasol jest duży i do torebki się nie mieści, i – jak widzę – jest to błąd.
Tak czy siak nie wyobrażam sobie „drinka z parasolem”, czy kawiarnianego ogródka z parasolką :). Do koktajlu jest parasolka, a w ogródku stawiamy parasol.
Moi znajomi Hiszpanie śmieją się z naszego parasola. Polskie słowo przyszło z któregoś z języków romańskich, w których rozróżnia się parasol stosowany do ochrony przed słońcem i parasol stosowany w deszcz.
Po hiszpańsku „parasol” to ten od słońca, bo „sol” to „słońce”, zaś w deszczowy dzień używają „paraagua” (agua – woda). Podobnie po francusku: mamy „paraplui” (na deszcz) i „parasol” (na słońce).
Dodatkowo, z ich punktu widzenia, w Polsce nie ma słońca, więc ochranianie się przed deszczem używając ochrony przed słońcem to dla nich masło maślane.
Przynajmniej jest się z czego pośmiać.
A moim zdaniem powinno być brokuły (l.mn. r.m.). Brokuł to pojedyncza różyczka, a to, co kupujemy, jest ich zbiorem. Analogicznie do winogron, choć odmiennie – mimo biologicznego pokrewieństwa – niż kalafior. (A „w handlu” można natrafić nawet na „winogron jasny”),