Wrażenia po praktyce w gimnazjum
Witam, dziś chciałabym skomentować kolejne praktyki. Nawiązuję do wpisu z zeszłego roku. Przyznaję, że ten stopień edukacji jest nie lada wyzwaniem. Uczniowie gimnazjum (zwłaszcza pierwszej klasy) myślą, że jeśli są w innej, bardziej dorosłej szkole, to mogą sobie na wszystko pozwolić. Nie zdają sobie sprawy, że teraz należy uczyć się więcej, że nauczyciel może wziąć każdego do odpowiedzi bez podawania przyczyny. Kolejna sprawa to skandaliczne zachowanie na przerwach. Dobrze, że w szkole, w której odbywałam praktyki, nauczyciele prowadzą dyżury na przerwach. Gdyby nie to, pewnie gimnazjaliści powchodziliby sobie na głowy. Dosłownie.
W tym roku wprowadzono nową podstawę programową. Wszyscy pierwszoklasiści zobowiązani byli do kupna nowych podręczników, które de facto tanie nie są. Czy to dobrze? Dziwi mnie fakt, że coraz więcej na tych uczniów nakładają. Na przykład, połowa lektur z drugiej klasy jest do przerobienia już w klasie pierwszej. Ale czy naprawdę dwunastolatek zrozumie Małego Księcia? Moim zdaniem nie każdy. Z takimi lekturami warto poczekać do późniejszej klasy. Gimnazjaliści mają na głowie coraz więcej, a wcale nie są nagle mądrzejsi. I nie mam zamiaru tutaj kogokolwiek obrażać. Po prostu dwunastolatek jest na poziomie inteligencji dwunastolatka i wprowadzenie większych wymagań nie da mu nagle 20 punktów IQ. Zdziwił mnie fakt, że podczas prowadzenia lekcji poprosiłam uczniów o wypisanie cech postaci (przerabialiśmy opis postaci), a jeden uczeń (w pierwszej klasie) spytał mnie co to jest cecha.
Zatem czy naprawdę dobrze Ministerstwo Edukacji postąpiło?
uuu… aż tak?
Napiszę krótko: lepiej zbierać puszki niż uczyć w gimnazjum…
Jeżeli ktoś lubi pracę z młodzieżą w tym wieku, to oczywiście nie, ale ja nigdy nie lubiłem… No i trzeba mieć duże pokłady cierpliwości.
Na etap gimnazjum przypada „najgłupszy wiek”.
Pamiętam co się działo, gdy sama do niego chodziłam, a było to 4 lata temu. Przyglądam się dzisiejszej młodzieży i wręcz przykro się robi, bo jest coraz gorzej. Wystarczy zerknąć chociażby w profile na naszej-klasie…
Oj, błędy. Filolożce nie wypada…
No tak. Nie lada pisze się osobno. Coś mi odbiło. Reszta to styl, jak mniemam, który też poprawiłam (chyba).
Dziękuję za zwrócenie uwagi.
Niby nie wypada, ale zdarzyć się może :).
Trzeba zwrócić uwagę także – jakie gimnazjum. Gdyby pani odbywała staż w naszej szkole [ZSO w Zakopanem], gdzie gimnazjum jest przy liceum, to zobaczyłaby pani całkiem inny widok.
Przepraszam -czy w ostatnim zdaniu nie popełniłem błędu stylistycznego?
nie 😉 aczkolwiek dla większej jasności zdania zmieniłabym szyk.
Dziękuję za cenną uwagę.
Poziom IQ jest stały przez całe życie, to raz. Dwa, w każdej szkole są dyżury nauczycieli na przerwach. To obowiązek nauczyciela.
Racja. We wszystkich szkołach są dyżury. I bardzo dobrze.
Nie napisałam, że IQ się zmienia…
wczoraj ogloszono, że bicie dzieci powoduje spadek iq, tak dowiedli jacys naukowcy, wiec teza o stalosci iq może runąc w gruzach…
To, co napisałam na temat IQ było ironiczne.
Napisałaś, Magdaleno, że wprowadzenie większych wymagań nie da dwunastolatkowi dodatkowych punktów IQ – a nic nie da.
Tomaszu.ch, „jacyś naukowcy” mogą dowieść wszystkiego… Ogólnie IQ to inteligencja wrodzona, nie wyuczona, więc z założenia nie zmienia się. Można próbować zwiększyć swoje wyniki w testach różnymi ćwiczeniami, ale ogólny potencjał pozostanie ten sam.
Poza tym żeby zrozumieć „Małego Księcia”, nie trzeba mieć wysokiego IQ. Wystarczy odpowiedni poziom emocjonalny.
Olgo, tudzież Cecylio, cężko mi sie z Tobą nie zgodzić. Nie chciałbym się powtarzać, że w mojej wypowiedzi również zawarłem odrobinę ironii, więc ujmę to tak – napisałem to nieco przewrotnie. Nie traktuj mojej wypowiedzi poważnie.
Może się mylę. Pisze Pani, że miała „praktyki” w gimnazjum. Wydaje mi się, że powinno być – miałam praktykę. Najprawdopodobniej miała Pani jedną praktykę przez miesiąc w jednej szkole. Bardzo mnie to razi gdy „wszyscy” obecnie mówią to słowo w liczbie mnogiej. A przecież najczęściej to jest jedna praktyka -tylko się chodzi na nią codziennie.
Za moich czasów nie używało się też słowa „bynajmniej”. Pozdrawiam.
No tak, ma Pani rację. Przyznam, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
O bynajmniej nie będę pisać, bo jest to poprawne słowo.
IQ zmienia się! Bo to nie odgórnie przydzielona porcja niezłych szarych komórek, tylko zdolnośc do szybkiego rozwiązywania problemów.