Wulgaryzmy

Chciałabym poruszyć temat wulgaryzmów w przeciętnym świecie, życiu młodego (i niestety również starego) człowieka. Często mówi się, że „ta dzisiejsza młodzież jest tak wulgarna, że to się w głowie nie mieści”. Owszem, ale przecież skądś ta młodzież czerpie przykład. Jakiś czas temu, siedząc w knajpie (bardziej elegancko tego miejsca nie można nazwać) ze znajomymi, stałam się świadkiem czegoś, czego nie chciałam słyszeć. Mój kolega usiadł w ogródkach piwnych na stole (oczywiście, nie powinien był tego robić w żadnym wypadku). Nie minęły nawet dwie minuty i podszedł, a właściwie podbiegł do niego ponad sześćdziesięcioletni mężczyzna rzucając wiązankę (i tu przydałoby się przytoczyć, żeby zdać sobie sprawę z tragedii sytuacji, ale wiedząc, że blog ten mogą czytać osoby młode, oszczędzę im tego) obrażając kolegę z góry na dół i nie pozostawiając na nim suchej nitki. Zakończyło się stwierdzeniem „inteligencja je****, przyszłość narodów kur** pożal się boże”. Kolega trochę się oburzył, ale nie zniżył się do poziomu tego pana. Zastanówmy się. Skoro wymaga się czegoś od innych, najpierw powinno się zacząć od siebie. Oczywiście nie mam zamiaru tu generalizować, ale tak chyba nie powinni się zachowywać ludzie w jesieni wieku (jednocześnie bynajmniej nie usprawiedliwiam pozostałych). Ale czy nie jest tak, że gorzej brzmią przekleństwa i wulgaryzmy od osób starszych niż młodszych? (wiadomym faktem jest, że nie przystoi to nikomu).