Zarobki nauczycieli…
Chciałabym sprowokować dyskusję na temat zarobków nauczycieli. Nie piszę w tym wypadku tylko o polonistach, o wszystkich innych również. Niestety nauczyciele języka polskiego mają w porównaniu do belfrów z języków obcych, o tyle problem, że nie mogą sobie „po godzinach” dorabiać w szkołach językowych.
Pragnę zauważyć, że etat nauczyciela to 18h w tygodniu. Pierwsza myśl – jak mogą chcieć zarabiać więcej, skoro mają niecałe pół standardowego etatu. Prawda. Ponadto, pani doktor z dydaktyki języka polskiego, powiedziała nam kiedyś na zajęciach, że Związek Nauczycielstwa Polskiego nie chce pozwolić na to, aby ten etat przewidywał większą ilość godzin. W takim razie nie powinniśmy rozumieć narzekania nauczycieli. Jak mogą chcieć zarabiać tyle, co przeciętny „biurkowiec” w 40 h/tydzień. Tyle, że kij zawsze ma dwa końce. Jaki wpływ na decyzje ZNP ma przeciętny kontraktowy nauczyciel? Żaden.
Kolejna sprawa. Wolne dwa miesiące wakacji, dwa tygodnie ferii zimowych, święta Bożego Narodzenia, święta Wielkanocne, Dzień Nauczyciela i parę innych. To prawda. Gdzieś na jakimś forum wyczytałam, że nauczyciele to lenie i nieudacznicy, bo nikt ambitny nie wybrałby zawodu z tak dużą ilością wolnych dni. Co za brednie! Jakby nie patrzeć, człowiek po ośmiogodzinnej pracy biurowej zwykle nie „odrabia pracy domowej” do późnych godzin wieczornych. A czy za to nauczycielom płacą? Nie!
Jeszcze coś. Płaca nauczyciela płacy nauczyciela nierówna. Mamy przecież cztery stopnie: stażysta, kontraktowy, mianowany i dyplomowany. Im wyżej na tym szczeblu, tym zarobki wyższe. Z drugiej zaś strony, często młodym nauczycielom „obcina się skrzydła” jeśli chcą się piąć po szczeblach edukacji. Pomijając już fakt, że między pierwszym, a ostatnim tytułem potrzeba co najmniej dziesięciu lat.
I ostatni argument. Czy wykształcony nauczyciel powinien zarabiać tyle, co pani po podstawówce w Tesco przy kasie? Gwoli ścisłości, właściwie ilu jest nauczycieli, którzy popołudniami w ten właśnie sposób dorabiają?
Mam nadzieję, że ten wpis jest w miarę obiektywny. Czekam jednak na opinie.
Sugeruje, żeby wypowiadały się osoby które mają pojęcie o temacie a nie „gimnazjaliści” którzy są sfrustrowani niską średnią swoich ocen.
Wszyscy narzekają jak to mało nauczyciele pracują a jak dużo dostają i pieniędzy i wolnego. Tylko problem w tym, że Ci (do których ja osobiście należę) którzy są na każde zawołanie ucznia i podchodzą z pasja i odpowiedzialnością do zawodu wychowując cudze dzieci nieraz lepiej niż ich rodzice, mogą poczuć się dotknięci.
To co zarzucanie Nam, generalizując że większość jest leniwa, głupia, mało ambitna itp. itp. można zarzucić każdemu- i nie jest to kwestia zawodu tylko konkretnej osoby.
Niestety wszystkie te debaty powodują, że Ci którzy są w tym dobrzy uczyć nie chcą, albo chcą ale nie będą. A zostaną Ci, którzy rzeczywiście się już uodpornili i mają wszystko w d…
hej 😉 praca nauczyciela to bardzo ciężkie i odpowiedzialne zadanie;) do tego studiowanie języka to jest naprawdę wyzwanie i duże poświęcenie… mając praktyki wiem ,że zawód nauczyciela to nie lekkie przyjemne zajęcie. przygotowywanie się do zajęć pisanie konspektów, użeranie się z dzieciakami i wiele innych spraw które dzieją się w szkole daje nieźle w kość. jeśli masz jeszcze sporo klas …połapać się w tym w wszystkim. obecnie szukam pracy jako nauczyciel niemieckiego i powiem szczerze, że ciężko;/ do tego przez 45 minut wbić dzieciakom do głowy jakieś ważne rzeczy to też bardzo trudna sprawa…nauczyciel=poświęcenie.
Witam. Jestem obecnie 2 klasie LO o profilu humanistycznym. Po maturze mam zamiar wybrać się na studia historyczne nauczycielskie. Jestem pasjonatem, uwielbiam historię. Biorę udział w różnych konkursach i odnoszę sukcesy. Znam również kilku nauczycieli, a także mam dobry kontakt z kilkoma u mnie w szkole i orientuję się w sytuacji. Nauczyciel przede wszystkim spełnia jakąś misję- tą misją jest kształcenie młodzieży. Musi być odpowiedzialny, opanowany, miły, ale i w pewien sposób przebojowy- a przede wszystkim kochać to co robi oraz swój przedmiot. Dla mnie praca nauczyciela jest pracą niemal wymarzoną. Bo daje duże możliwości, satysfakcję, spełnienie pewnej misji, samokształcenie. No i te wolne. Jednak jest ten mankament w postaci zarobków- na prawdę niewielu jest nauczycieli, którym udaje się wywalczyć 40h w tygodniu, co oczywiście równa się dużo większym zarobkom. Są jednak tacy. Z odpowiednim programem nauczania i podejściem, determinacją i wsparciem ze strony rodziny są oni w stanie wycisnąć z pracy wiele radości, pieniędzy etc wciąż mając odpowiednio dużo czasu dla rodziny. Jednak w większości przypadków tak nie jest. Dla mnie natomiast najważniejsze będzie to, aby robić coś wielkiego i ważnego, odpowiedzialnego- dającego satysfakcję. Aby kochać to co się robi. Zarobki na drugim miejscu. Mogę sobie pozwolić na takie podejście, bowiem mam dom na własność (dziedziczę po umierającym ojcu) i nie będę musiał płacić czynszu itp, a emerytura po nim (60% wartości bazowej), oraz emerytura mamy będą stanowiły dla mnie spory zastrzyk finansowy. Niemniej osobiście uważam, że sytuacja finansowa powinna się zmienić, bowiem nauczyciel, jako człowiek z reguły inteligentny, obyty i wykształcony, stanowiący elitę inteligencką narodu zasługuje na dużo większe zarobki i lepszą opinię. Tak jak kiedyś.
Dobrym wyjściem byłaby prywatyzacja nauczania, a zatem…
…głosujcie na Janusza Korwina-Mikke!
Myślę, że nauczycieli krytykują najczęściej ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia o tym zawodzie. Na taką krytykę odpowiedziałem pewnej pani tak: pracuje pani obecnie 8 godzin dziennie jako księgowa, zna pani swój zawód więc nie byłoby problemu dla pani wygłosić 4 godziny dziennie wykładu na temat swojej pracy przez cały rok?. Pracowałem w zawodzie nauczyciela 18 lat a pozostałe 10 poza szkołą i zapewniam wszystkich, że nauczyciel w chwili obecnej zarabia mało. Jeżeli wykwalifikowany robotnik po szkole zawodowej dostaje do ręki od 15 do 25 zł/godz to uważam, że jego nauczyciel nawet dla samej przyzwoitości powinien zarabiać więcej. Inną rzeczą jest, że w Polsce nie ceni się ludzi z wykształceniem i niestety zmiana systemu nic w tej kwestii nie zmieniła. Na efekty nie trzeba długo czekać. Polacy są tylko wykonawcami Zachodniej myśli technicznej.
Bardzo mądrze napisane.
Niekoniecznie mądrze.
Przyzwoitość nie powinna mieć związku z płacą. Płaca powinna być zależna od zapotrzebowania i wartości. Chodzi mi dokładnie o to, że jeżeli nauczyciel nie nauczy dziecka przez godzinę więcej niż rodzic, to rodzic nie powinien za tą naukę dać więcej, niż sam jest wstanie zarobić przez tą godzinę. A to, że jest faszystowska/publiczna/przymusowa edukacja, to co innego.
Nie ma sensu rozmawiać o tym ile powinien zarabiać. Lepiej uwolnić ten rynek. Albo transakcja będzie korzystna dla obu stron, albo się nie odbędzie. Proste?
Dobry wieczór!
Jestem nauczycielką języka angielskiego. Cieszy mnie fakt, iż tak wiele osób nie zgadza się z negatywnym obrazem nauczyciela w polskiej szkole.
Co do negatywnych, mocno subiektywnych i stereotypowych poglądów na pracę wykonywaną przez nauczycieli, sądzę, iż rozsądnym byłoby porozmawiać z nimi oraz ich rodzinami i dowiedzieć się czegoś więcej na temat pracy, tak często deprymowanej przez ludzi niemających o niej pojęcia.
Zapewne wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego ile ciężkiej pracy wkładamy w przyszłość swoją oraz edukacji w Polsce. Wszystko, o czym pisała Iwona to prawda. Studia metodyczne są jednymi z najbardziej wymagających. Plany zajęć na studiach nauczycielskich mówią same za siebie.
Nauczyciel języka obcego ma zadanie trudniejsze o tyle, że język jest zjawiskiem specyficznym, ulegającym ciągłym przemianom, fosylizacji, a każdy filolog musi za tymi zmianami nadążać, a nawet być „o krok do przodu”. Wszyscy, zatem, nie tylko musimy, ale chcemy się dokształcać, aby profesjonalnie wykonywać powierzoną nam pracę.
Uczę zarówno dorosłych, nastolatków jak i dzieci. Każda grupa jest inna. W każdej należy używać innego języka, innych technik motywacyjnych. Kiedy rodzice zastanawiają się nad tym „co robią ci nauczyciele?”, ja uczę ich dzieci tolerancji, kultury osobistej, empatii, podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie. W końcu dzieci często spędzają ze mną więcej czasu niż z własnymi rodzicami…
Mój etat zdecydowanie przewyższa w. w. osiemnaście (teraz już 20 -> 2h niepłatne) godzin. Do każdej lekcji przygotowuję się w domu przez godzinę lub dwie (przeszukiwanie płyt w poszukiwaniu odpowiedniej ścieżki audio na następne zajęcia, fiszki dla maturzystów, krzyżówki dla dorosłych, obrazki dla dzieciaków, opracowywanie transkrypcji filmów, prezentacje z MSPowerPoint). Cały dzień w pracy oznacza dla mnie swojego rodzaju nocne posiedzenie. Jedna chwila mojej nieuwagi może oznaczać ołówek wbity w oko lub inne katastroficzne wizje. Przez 45 minut jestem „na pełnych obrotach”: skaczę, śpiewam, gram, pocieszam, demonstruję. Osiemnaście godzin, tak?
Chciałabym także zaznaczyć, że moja siostra, która posiada wykształcenie zawodowe, zarabia tyle, co ja. Wraca do domu bardzo zmęczona. Podobnie jak jej mąż. Skłamałabym, mówiąc, że nie jest mi z tym źle. Praca fizyczna zabija człowieka, nie dając mu w zamian nic (jaką można mieć bowiem satysfakcję z zakręcania słoików i dźwigania worków przez osiem godzin dziennie?). Chciałabym to zmienić, ponieważ czuję się w jakiś sposób niesprawiedliwie nagradzana, podczas gdy moja siostra, ciężko harując, nigdy nie usłyszała „dziękuję”.
Zaskakuje mnie jednak poczucie winy wobec przedstawicieli innych zawodów, które zaszczepia w nas, nauczycielach, społeczeństwo. Dlaczego zawód nauczyciela, tak bardzo przecież ważny, jest tak niedoceniany? Dlaczego powinnam wstydzić się tego, że za swoją ciężką pracę otrzymuję jakiekolwiek pieniądze?
O wysokich płacach, nieadekwatnych do wykonywanej pracy powinni wypowiedzieć się raczej Panowie i Panie z ulicy Wiejskiej. Podejrzewam, że większość osób zgodzi się ze mną w tej kwestii.
Podsumowując, chciałabym zasugerować pewne rozwiązanie nurtującej wszystkich sprawy wakacji nauczycieli (i uczniów). Brak wakacji. Ciekawe, jak wizja roku bez przerwy w szkole spodobałaby się uczniom?
Dobrej nocy!
nie zasłaniajcie sie nauczyciele ciągle dobrem ucznia,jakie dobro ,czy to ze pani staje na korytarzu bo ma dyżur to taka cięzka praca,po co pisze kartkowki dla dzieci i je potem niby cięzko i z mozolem sprawdza w domu ,niech odpyta dzieci na lekcji i po klopocie ,jesli nie na jednych zajeciach to na następnych.potem tylko placza ile to w domu pracuja a ferie i wakacje pelnopłatne kto tak ma,ktory zawod pytam sie a jak słysze że w szkole jest niebezpiecznie to niech sie przeniesie do policji lub słuśby więziennej i tam dopiero zobaczy jak wyglada stresujaca praca i nędzne zarobki.Moim zdaniem maja za duze zarobki i powinno sie je zmniejszyć skoro sie szuka w budżecie oszczedności
Wracając do wątku ,czy ktoś rozlicza nauczycieli z tzw. korepetycji,przecież to jest zwykle szara strefa podatkowa i nigdzie tego oni nie wykazują,nie wystawiają przecież paragonów itp. drażni mnie to ich stękanie ze mało i ciężko,nie pracują w godzinach nocnych,nie pracują na zewnątrz gdzie pada deszcz,śnieg jest mróz i wiele innych niekorzystnych warunków pogodowych.wolne soboty i niedziele i wiele innych dodatkow i przywilejów .Wiem że czasy są ciężkie i o prace trudno a zarobki marne ale szanujmy się bo wy nauczyciele i tak macie bardzo dobrze i nie stękajcie ciągle że wam malo bo glowa od tego boli.
@gienio, nie można odpytywać wszystkich uczniów na lekcji, bo podczas lekcji i tak jest za mało czasu na zrealizowanie materiału.
Poza tym bez przesady, żeby nauczyciele aż tak narzekali 🙂
co do Pawła, przepraszam ale się z Tobą nie zgodzę, właśnie studiuje polonistykę, prawo w naszym kraju jest takie że oprócz ogromu wiadomości z języka polskiego, muszę uczyć się drugiego przedmiotu bo inaczej nie będzie dla mnie pracy więc mam WOS, jestem dopiero na drugim roku, studia są ciężkie, ale po tym czego uczymy się na metodyce i z praktyk obserwacyjnych nie wynika że praca będzie lekka przyjemna i pieniądze za darmo, zauważ że nie każdy może być nauczycielem, owszem są ludzie których wcale to nie interesuje mimo to uczą i są złymi nauczycielami ale 500 zł po 5 latach studiów po staraniach żeby temu dziecko jednak coś w głowie zostało, sam nieraz widziałeś jak ciężko nauczycielowi opanować klasę..
Co do tematu nauczyciele znacznie częściej niż inny chorują na raka krtani, żyją w stresie, wejdź do klasy 30 rozwrzeszczanych dzieci i spróbuj je uspokoić, przeprowadź zajęcia tak żeby te małe potworki zainteresować, i nie zgadzam się że po roku masz już plan zajęc na przyszły rok i wszystkie notatki, może notatki masz ale nie zawsze zdążysz wszystkie zajęcia przeprowadzić, a każda klasa jest inna inne dzieci i trzeba je tym tematem zainteresować, to nie jest praca dla leni, to praca wymagająca dużego wkładu żeby miała sens… nie chciałbyś żeby twoje dziecko uczył nauczyciel który robi to za 500 zł i nie ma z tego przyjemności, uważam że żeby praca była efektywna trzeba podniesc płace wtedy i nauczyciele beda sie bardziej starac!
Ponadto w podstawówce to nie tylko użeranie sie z dziecmi którym całym rokiem tłumaczysz ze mówi sie „przyszedłem” zamiast „przyszłem” a on idzie do domu na wakacje wraca do szkoły i mówi „przyszłem”… użeraj sie jak masz takich i podobnych dzieci 90 w jednym roku np 3 klasy..
to nie jest łatwa praca, poza tym wycieczki, jak jedziesz 7 raz w to samo miejsce to nie sadze zeby to bylo przyjemne….
i ostatnia sprawa a owszem nie interesuje mnie matematyka fizyka czy chemia i nie bardzo mam o tym pojecie interesuje mnie j polski filozofia i WOS i historia i nie musze wiedziec wiecej bo bede nauczycielem j polskiego, i tą wiedze bede poszerzac zeby takie dziecko jak do mnie przyjdzie zebym umiala mu odpowiedziec najlepiej jak umiem z dziedziny j. polskiego, a jak bedzie ciekawe o chemie to pojdzie do pani od chemii… twoi rodzice tez pewnie wszystkiego nie wiedza… moi nie maja pojecia o gramatyce j. niemieckiego.. i nie narzekaja, za to moja mama pracuje w sluzbie zdrowia i z biologii chemii czy fizyki wie bardzo duzo i to jest jej potrzebne, wiec nie wyobrazam sobie nauczyciela hoitori ktory jest alfa i omega z matematyki… to troche nawet smieszne
@kAlinko, bardzo dobrze to spointowałaś. Tylko jedna uwaga, skoro studiujesz polonistykę, to powinnaś wiedzieć, że poszerzać możesz „tę wiedzę”, a nie tą 😉
ciekaw jestem gdzie tak płaca 500 złotych po 5 latach,bez przesady bo gdyby tak było nikt by do tego zawodu sie nie garnął bo to mniej niż zasiłek,pisze pani ze 30 dzieci i nie może dać sobie rady ale od tego jest nauczyciel aby te dzieci nauczyć i wychowac a niech sie pani postawi w roli policjanta gdzie ma pani też 30 rozśwscieczonych ale nie dzieciaków tylko zbirów lub kryminalistów,każdy dzien i praca kazdego dnia to wielki stres,można nie wrucić do domu do bliskich,rodziny a i nauka niestety jest cały czas,przepisy,zmiany w ustawach iyp. musi to umiec na pamięc bo nie wujmie przeciez kodeksu i nie bedzie przy pani szukał odpowiedniego paragrafu.To prosze nie tworzyć dziwnej otoczki jaki to zawód nauczyciela ciężki i mało płatny
Wcale nie jest tak mało płatna. Stażysta na start otrzymuje 1600 zł na rękę. Do tego dochodzą wszelkie dodatki, wychowawstwa, dodatkowe godziny, więc spokojnie można wyciągnąć 2000 zł.
2000 zł na rękę? Tak dużo za 18 godzin pracy w szkole? Jestem pracownikiem biurowym z dwuletnim stażem pracy. Pracuje po 9 h dziennie (nadgodziny jak najbardziej niepłatne) zarabiając 1500 zł na rękę. Brak premii, socjala, podwyżki. Ukończyłam studia z wyróżnieniem, więc może czas zmienić pracę, bo czytając wasze wypowiedzi dochodzę do wniosku, że nauczyciel w tym kraju nie ma powodów do narzekań.
Pozdrawiam
Pani Jowito, pragnę zauważyć, że nie każdy ma predyspozycje, żeby zostać nauczycielem. Poza tym, mamy taką pracę, jaką sobie wybraliśmy.
Pisze pani, że skończyła studia z wyróżnieniem, chciałabym spytać jakie studia kończy się, żeby potem pracować w biurze za 1500 złotych, z nadgodzinami i bez premii? Może rzeczywiście czas zmienić pracę?
Pozdrawiam
Justyna
Szanowni Państwo,
po pierwsze etat nauczyciela nie wynosi 18 h. Karta Nauczyciela wyraźnie mówi, że nauczyciela obowiązuje 40h tydzień pracy, a 18h z tych 40h to tzw. pensum dydaktyczne, czyli ilość lekcji (aktualnie 20 ? 2 bezpłatne). Pozostałe godziny są przeznaczone na dokształcanie, oraz inne czynności związane z dydaktyką i wychowaniem. Wchodzi w to przygotowywanie lekcji, sprawdzanie prac, wszelkie zajęcia dodatkowe z dzieciakami, zabrania z rodzicami (w zespołach szkół po kilka godzin w miesiącu), rady pedagogiczne, indywidualne spotkania z rodzicami, wszelkie formy dokształcania…i wszystko do czego przegnie ich dyrekcja (zmiany w statusie, plany pracy zespołów, apele, wydarzenia wszelakie, opracowywanie papirologii w każdym wymiarze). Do tego bywają dyżury w świetlicy podczas ferii (podstawówki), wycieczki, wyjścia itp. Miłe w tym zawodzie jest to, że część tej pracy ? związana z przygotowaniem do zajęć, można odpracować w domu, ? co już nie jest chyba taką nowością i trzeba być ignorantem żeby mieć więcej szacunku dla pracy wykonywanej za biurkiem, tylko dlatego, że jest za biurkiem! Nie wiem, kto ma 60 dni wolnego, bo na pewno nie nauczyciele. Wakacje zaczynamy od lipca (papirologia końcoworoczna sięga czasem i początku lipca), ostatnie tygodnie sierpnia jesteśmy już w szkole (rady pedagogiczne, ostatnie szlify planu, porządki). Licząc 3 tygodnie lipca i 3 sierpnia jest to 30 dni roboczych (biedni, zwykli pracownicy biurowi nie mają liczonych do urlopu sobót i niedziel, wiec proszę nauczycielom tez ich nie liczyć). Czyli 5 dni więcej niż zwykły zjadacz chleba. Owszem wpada nam więcej wolnego w dni świąteczne ? jesteśmy za to ludźmi, którzy mogą sobie pozwolić na urlop tylko w określonych przeciągach czasu. Kończąc ? jestem odpowiedzialna karnie za wszystko, co dzieje się w klasie. Jeśli zdarzy się niefortunny wypadek a ja akurat wpadnę do klasy 2 minuty po dzwonku, bo od rana nie zdarzyłam do toalety to pójdę za to do więzienia (w ogóle nie wspominając o wycieczkach i wyjściach w miasto). Nikt mi nie wmówi, ze jest to lekka i bezstresowa praca, a ten kto próbuje niech zapłaci 500 zł temu, w czyje ręce oddaje swoje dziecko na cały dzień. Powodzenia! To nie znaczy, że każdy wykonuje ja wzorowo (lub do tego dąży). Na to recepta jest prosta – większe zarobki! Teraz na stałe w szkole zostają albo ideowi pasjonaci albo patałachy, które nie znalazły pracy nigdzie indziej. Łańcuch jest prosty: państwo płaci więcej ? musi zacząć kontrolować proces zatrudniania nowych nauczycieli (castingi ? tak jak to robią szkoły prywatne) ? lepsi dostają pracę w szkole i lepsi chcą pracować w szkole, nie uciekają po wyższe zarobki ? wzrasta szacunek dla pracy nauczyciela.
Przepraszam za emocje, ale nie mogę zrozumieć jak ludzie mogą mieć tak stereotypowe, złe i obraźliwe zdanie o nauczycielach, podczas gdy niestety duża część rodziców, których spotykam na zebraniach, nie radzi sobie ze swoimi dziećmi. Dla swoich brak im cierpliwości, wytrwałości, życzliwości i zrozumienia (bo jest to trudne, wiem!) ale oplują zawiscią tych, którzy starają się obdzielić sobą co dzień obce dzieci, w ramach pracy – co wbrew pozorom jest trudniejsze niż spontaniczny odruch od czasu do czasu. Nie jest przestępstwem godziwie zarabiać za dobre wykonywanie niełatwej pracy.
Pozdrawiam,
Marta
P.S. W kwestii złych nauczycieli wiele sie zmienia, rodzice mają coraz skuteczniejsze narzedzia do oceniania osób, ktore sprawuja opieke nad edukacja ich dzieci. Trzeba tylko chcieć poszukać rozwiazań i mieć konkretne podstawy do zarzucenia mauczycielowi niekompetencji czy niedopełnienia obowiazków.
odczepić się od nauczycieli !!!! z pretensjami do mundurowych którzy przechodzą na emeryturę po 15 latach pracy!!!! ci to mają dobrze
13 mają, dodatki mają, emeryturę z MSWiA mają, poza tym GWARANCJĘ zatrudnienia i pewną pracę…. a zarabiają tacy chorąży, aspiranci, czy porucznikowie grubo wiecej niż nauczyciele !!! i idą na emeryturę jak pisałem po 15 latach „służby” mając ją 2 razy taką niż biedny belfer po 40 latach pracy!!!
Kiedy przychodzi do znalezienia zastępstwa na rok- podania idą w dziesiątki, w dużych miastach – setki. I tak jest wybierany znajomy. Wszystko przemawia za tym, żeby nauczyciel został „urynkowiony”. No niestety, wbrew logice zarobki nauczycieli – rosną. Jestem z wykształcenia nauczycielką, pracuję w innym zawodzie. Kolejna sprzeczność – nauczycielki nie tracą pracy po dziecku pracy, ja straciłam, tuż po okresie ochronnym.
Znalazłam pracę, czy jakiś nauczyciel po kilku latach pracy znalazł kiedy inną pracę – to spory dowód na małą „intelektualną mobilność” tego towarzystwa, ale ma prawo mieć dzieci bez stresu o wypłatę.
Urynkowć, wygonić towarzystwo do roboty.
Bardzo mądrze napisane.
Zmień jowita pracę i zostań nauczycielem. Zatęsknisz za biurem na 100%. Ja też skończyłam studia z wyróżnieniem. Pracuję jako polonista ok. 50 h tygodniowo. Połowę ferii i wakacji pracuję w szkole, bo albo sprawdzam matury próbne, albo siedzę nad protokołami, wymaganiami edukacyjnymi, które co rusz się zmieniają. Moje koleżanki, które odeszły z zawodu i pracują jako: logopedka w szpitalu, pani w aptece, przedstawicielka handlowa, tłumacz w biurze i dziennikarka: żadna do zawodu nie wróci. Żadna. Nigdy, wiedząc, w jakim gównie siedzą poloniści (ani w szkole harują, bo trudno to pracą nazwać), nigdy nie wybrałabym tego zawodu po raz drugi. Nigdy.
Ktoś sobie chyba z nas zakpił…i nie ma bladego pojęcia o pracy nauczyciela. Co z tego, że jest 18h za 1300zł-1500zł na rękę skoro tak naprawdę siedzi się w szkole minimum 30 i kolejne 10 poświęca się w domu na sprawdzenie prac itd. Ktoś zapomniał chyba o dyżurach, wypełnianiu dzienników, pisaniu planów dydaktycznych, wyrównawczych, wychowawczych, konspektów do każdej lekcji, wywiadówkach, radach pedagogicznych itd. Te 18h to jest najmniejsza część pracy nauczyciela. Idźcie sobie coś załatwić do urzędu…my tak mamy codziennie…papiery, formularze itd. do zarzygania + z uśmiechem trzeba prowadzić zajęcia wśród grupy, która przez stereotypy jest nastawiona negatywnie do szkoły. Rodzice też nie pomagają by to zmienić. Żeby uczyć w szkole trzeba skończyć studia najlepiej z wyróżnieniem, uzyskać uprawnienia pedagogiczne i ciągle starać się o awans zawodowy. Jedynym plusem są wakacje i ferie, ale to też nie jest tak, że mają cały czas wolne. Z drugiej strony nie mają nauczyciele normalnego urlopu więc nie można sobie zaplanować jak się chce roku. Nie można sobie pojechać na wakacje w czerwcu żeby było taniej, nie można sobie przedłużyć weekendu…Gdyby było tak kolorowo to by nie było rotacji kadry, młodzi ludzie nie rezygnowaliby z pracy w szkole po roku pracy. Człowiek z wyższym wykształceniem mający wizję zarabiania 1500zł…szybko traci zapał do tej pracy…przez co często zostają w niej nieudacznicy, którym się nie udało w innej pracy albo pasjonaci mający inne dochody lub wsparcie finansowe małżonka itd. Gdyby ktoś inny nie dokładał na moje utrzymanie już dawno musiałabym się pożegnać z tą pracą…
Heh no ale tłumacz slumsom co i jak… prawda jest taka że im głupszy tym mu się bardziej wydaje że wie lepiej…
A co do tematu. Sam kiedyś uczyłem a teraz pracuje w zupełnie innej branży – i dochodze do wniosku że nauczyciele to idioci. Dlaczego? Ano dlatego że mam porównanie – jak pracowałem jako nauczyciel jak mi się pracowało w innych branżach. Tutaj podsumowanie:
A) w pracy praktycznie nic nie robie a spędzam w niej mniej czasu niż kiedyś ucząc
B) zarabiam więcej
C) nikt nie wymaga bym miał powołanie do wykonywania pracy którą wykonuje
D) zero stresu
E) zero kontaktu ze slumsem pod postacią roszczeniowych rodziców którym wydaje się że za 1400 PLN na rękę i po studiach będę im nieba chciał przychylić tylko z tego powodu że 14 lat wcześniej mamusia tegoż ucznia wypieła się w kierunku tatusia i teraz mam się zajmować ich rozpuszczonym bachorem
F) wychodze z pracy po 5 godzinach i mam wszystko gdzieś
O ile ma umowę z karty nauczyciela to stażysta z najwyższymi kwalifikacjami zarabia 1586,39 zł, ale teraz wiele szkół oferuje najniższą krajową bo to od dyrektora szkoły zależy jak zatrudnia. Początkujący nauczyciel j.obcych wyciągnie 1200zł.